#1 2015-03-27 02:39:12

 GinOrochimaru

Administrator

Zarejestrowany: 2014-09-11
Posty: 124
Punktów :   

Historia DY Alternative Sezon 1

Rok 278 Zamek Shimetsu

-Naprzód ostatnia brama zaraz upadnie!!!- Wrzasnął żołnież odziany w czerwoną zbroję.
-Utrzymać pozycję nie mogą przejść dalej!!!-Wrzeszczał inny mający na sobie pancerz białego koloru, co oznaczało iż należał on do przeciwnej armii.
-Nie utrzymamy się kapitanie, przedostali się do bramy, to koniec.-powiedział wojownik w białej zbroji zabijając jednego z wrogów którego miecz miał sięgnać jego dowódcy.
-Musimy wytrzymać, inaczej zabiją wszystkich, bez wzgledu na płeć, i wiek.-Wyjasnił towarzyszowi.-OSŁANIAJCIE ŁUCZNIKÓW!!! JEŚLI WYTRZYMAMY DO POŁUDNIA NADEJDZIE ODSIECZ!!!-Wrzasnał z całych sił, aby przekazać rozkazy temu kto go usłyszy, i dodać otuchy, lecz zblizał sie dopiero wieczór.

-Nuży mnie to już.- Powiedział młody mężczyzna o średniej długości ciemno czerwonych włosach siegających do ramion, oraz koziej bródce tego samego koloru, jego czerwone oczy chodź przymkniete ze zmróżenia, dalej posiadały w sobie coś co mogło by przerazić nawet najodważniejszych wojowników, wygladał na około 16 lat miał na sobię czerwoną chińską szatę, na którą załozony był długi, czarny płaszcz. Zarówno z jego tonu, jak i miny wywnioskowac mozna było że poirytowany jest nie tyle całą wojną, a tylko tym iż oblezenie szło tak mozolnie, ponieważ Xia Yu, gdyz tak nazywał sie mężczyzna kochał wojnę i na polu bitwy czuł sie lepiej niz we własnym domu.- Sam się tym zajmę.- Powiedział wstajac z niewielkiego krzesła i biorąc ze sobą miecz tai-chi.
-Ale panie, co powiemy jezeli...-zaczał jeden z doradców, lecz zamilkł gdy miecz udezył w stół tuz koło niego.
-Coś wymyslisz.-odpowiedział Xia Yu z morderczym uśmiechem na twarzy.

-Odsuńcie się!-Rozkazał czerwonowłosy mezczyzna kopiąc jednego z żołniezy opancerzonych na czerwono, i idąc w kierunku bramy.-Nie umiecie nawet zniszczyć tak błachej przeszkody?-zadrwił widząc bramę, bedącą juz ostatnią przeszkodą na drodze do zwycięstwa.- Zebrac ciała poległych, podpalic je i wystrzelić we wroga.- Rozkazał krótko.- wtedy możecie atakować.
-Ale panie tam sa nasi bliscy.-Powiedział jeden z zołniezy stojacych kolo niego.
-Wiec najpierw uzyjcie ciał wroga.

-Chyba sie uspokoilo.-Powiedział jeden ze strzelców na mórach.
-Ty co oni tam kombinują? Przecież nie maja juz z kad brac amunicji.-zdziwił sie drugi łucznik widząc jak na rozkaz Xia Yu wprowadzane są katapulty.
-To zagrywka psychologiczna stary, uspokuj się, nawet wielki Xia Yu, im nie pomoże, ten zamek jest nie do zdobycia, a juz niedługo nadejdzie pomoc.
-Hej co to leci?-Spytał ponownie łucznik widząc ognista kule która zaczeła spadac w ich kierunku, by po chwili zwalic sie na jedneg z nich podpalając go.

-Teraz atakujcie.-Rozkazał czerwonowłosy mezczyzna gdy zobaczył klęby dymu unoszace sie na i zza murów.

-Panie wróg zaraz przedrze sie przez ostatnią brame.- powiedział jakis zołniez wbiegajac do jednej z komnat gdzie siedział dorosły meżczyzna o długich siwych włosach, czarnych oczach, oraz jasnej cerze, miał on na sobie czarną yukatę, a obok niego siedziała piekna młoda kobieta, o czarnych włosach, oczach tej samiej barwie, sporym biuście, w przeciwieństwie do niego ubrana byla w piekna biała suknie, obok nich znajdowała się dwójka małych dzieci, jedno w wieku, może 7 lat, lecz juz teraz widać było ogromne podobieństwo do mezczyzny, natomiast drugie podobne do kobiety z cała pewnością było młotsze, i miało może 4, 5 lat.
-Nie martw się nic wam nie będzie, dopilnuję tego.- Powiedział mezczyzna wstając, by wyjść, lecz zanim wyszedl kobieta pocałowała go.

-Jak sytuacja?-Spytał meżczyzna gdy stanał przed bramą, a wszystko wokół płoneło.
-Nie pozostało nas wiecej niz 40 panie.- powiedział zołnież kłaniając sie by oddać uznanie swemu panu.
-Daruj sobie grzecznosci Aoto, to przezemnie nasz klan zaraz upadnie.
-Nie mow tak panie, na pewno sobie poradzimy, twój ojciec stawał przed podobnymi trudnościami.
-Moze masz rację.-Powiedział Siwowłosy meżczyzna.- NIE CZEKAJMY AZ SAMI PRZYJDĄ, POKAZMY IM GOŚCINNOŚĆ NASZEGO KLANU, OTWORZYĆ BRAMY!!!- Zawołał meżczyzna odzialy w czarna yukate.
-TAK JEST!!!-Zawołali zołnieże ruszajac by otorzyc brame lecz ta własnie została zniszczona pod naporem uderzeń tarana.
-Zabic wszystkich!- rozkazał Xia Yu, ruszajac ze swymi wojskami przeciw nielicznym siłom wroga.
-Nie dajcie sie wrogowi!!!-zawołał srebrnowłosy mezczyzna ruszajac do przodu z członkami swego klanu.

-To koniec twej legendy Tsumibito!- zawołał czerwonowłosy męzczyzna zamachując się mieczem by zciac głowę Tsumibito, gdyż tak nazywał się siwowłosy meżczyzna w czarnej yukacie.
-yslisz że wygrasz tak łatwo!-powiedział siwowłosy minimalnie usuwając sie w bok, i tnąc dlugim sztyletem jednego z zołniezy głeboko pod pacha przecinajac mu tym samym tetnice pachową(wiem, wiem, ale ona istnieje, możecie sobie sprawdzic), co spowodowało szybkie wykrwawienie się przeciwnika.
-Myslisz że przedemną uciekniesz?!-Zdenerwował sie Xia Yu, gdy Tsumibito zamiast walczyc z generałem wrogiej armi, umknoł w tłum walczyć z "miesem armatnim"-Zejsć mi z drogi!-zawołał Xia Yu tnąc każdego zołnieza który stanał na jego drodze do generała wrogiej armi, nie zwracał nawet uwagi, czy zabija swojego podwładnego, czy też przeciwnika.- W koncu cie mam.- Powiedział Xia Yu, gdy dopadł Tsumibito przed wejściem do palacu.
-Cholera, planowałem uzyć go, żeby sam przetrzewił swoje wojska, a jak stąd umknę, to wejdzie do pałacu, i zabije wszystkich.- Pomyślał siwowłosy wojownik, stając w postawie do walki.
-Wiec w koncu masz zamiar walczyc na powaznie.-Ucieszył sie czerwonowlosy, ruszając do przodu z pionowym cięciem, które nie przyniosło zamiezonego skótku, gdyż jego przeciwnik obrucił się o 180 stopni w momęcie gdy Xia Yu był tż przy nim majac uderzyć mieczem, co spowodowało iż tsumibito znalazł sie za plecami swego przeciwnika, chcąc pchnąć swym sztyletem, lecz został podkopniety przez Xia, który obrócił się do przeciwnika wychylając jedna z nóg w tył tak by go podciąc, a nastepnie odciąć mu głowę mieczem, do czego jednak nie doszło gdyż Tsumibito ustawił swój stylet w takiej pozycji, że ostrze miecza zostało sprowadzone o tyle iż ledwo zacieło przeciwnika.
-Koniec z patyczkowaniem.-Stwierdził Xia Yu - 凤凰!!!(Fènghuáng)-Wrzasnoł, a na jego mieczu pojawiła się czerwona matryca przez co cały miecz na chwilę stanał w ogniu, po czym zarówno matryca, jak i ogień znikneły.
-眼睛突然死亡!!!(Yǎnjīng túrán sǐwáng)- zawołał Tsumibito, a na jego oczach (dokładniej to przed nimi) na chwilę pojawiła się srebrna matryca przypominajaca te która pojawiła sie na mieczy Xia Yu, po czym znikneła, a oczy Tsumibito lsniły srebrnym blaskiem.
-To jest to na co czekałem!-Zawołał generał czerwonej armi uderzajac mieczem w ziemie co spowodowało niewielką ekspolozje.-Mój miecz, kontra twoje oczy!
-Jesteś nienormalny, jesli ta wojna jest tylko po to.- Stwierdził Tsumibito robiąc kolejny winny unik przed kolejnym cieciem przeciwnika i tnac go płytko przez klatkę piersiowa, gdyż ten wycofał sie w porę do tył. Jezeli zręczne uniki Tsumibito wcześniej oceniło by się na 8, to teraz ocena ta podskoczyła by do 10, gdyz jego przeciwnik nie mogł go trafić, a Tsumibito chodź płytko cały czas trafiał przeciwnika.
-Musze to szybko zakonczyć-pomysleli oboję jednoczesnie, Tsumibito łapiac sie za głowę gdyż nie mógł juz zniesć okropnego bólu głowy, który był spowodowany zniesieniem wszelkich ograniczeń z jego oczu przez co mógł zobaczyc kazdy nawet najmniejszy ruch, wychwycić kazdy słaby punkt wroga, był o krok do przodu, gdyz dla niego przeciwnik poruszał sie wolniej, lecz za cene ogromnego przeciażenia, co powoduje okropne bóle głowy, a na duzszą mete slepote, lub smierć, innymi słowy dłuższa walka nie wchodziła w rachube. Natomiast Xia Yu który otrzymał chodź płytkich, to naprawde sporą ilosc ran(lecz nie przesadzajmy, sporą jak na człowieka, nie róbmy tu zaraz 100).
-Chyba brakuje ci juz siły.- Powiedział Xia Yu, gdy udezył mieczem z całej siły w sztylet tsumibito, tak że ten pekł a eksplozja odrzuciła go wrzucajac do pałacu.-To już koniec, po co sie opierać?-spytał Xia Yu, wchodząc po schodzach.- Przegraliscie w momęcie gdy was zaatakowałem.- powiedział stajac na tle księzyca, a jego sylwetka wygladała teraz jak by był jakimś władca demonów.
-Mow co chcesz, ale ja się nigdy nie poddam.- Powiedział Tsumibito, wbiegając do środka.
-Jak szczór.- Powiedział Xia Yu, idąc w głąb pałacu.

-wiec jednak nie uciekasz, tylko szukałes nowej broni?-zdziwił sie czerwonowłosy meżczyzna widząc jak Tsumibito trzyma w reku kolejny długi sztylet.
-伊夫利特!!!(Yīfūlìtè)- Zawołał siwowłosy mężczyzna, a na sztylecie pojawiła sie czerwona matryca, i stanłą on w płomieniach.
-2 artefakty? Jestes samobójcą?- Zdziwił się Xia Yu, widząc jak z oczu, uszu, nosa, i ust Tsumibito wylewa się krew.
-Nie pozwole ci skrzywdzić moich bliskich.- Powiedział Tsumibito, a teren naokoło nich stanał w płomieniach( podłoga i wszystko co bylo z drewna).
-Wiec zapraszam.-Powiedział Xia Yu machając reką prowokująco, na co tsumibito ruszył do przodu, podobnie jak Xia Yu.

-Bleh!!!-ledwo zywy Xia Yu wypluł z siebie ogromną ilość krwi wlekąc się po schodach w kierunku swojej armii.
-PANIE!!!- Zawołali zolnieze widząc go.
-darujcie sobie, niekt nie przezył, kiedy wszystko spłonie macie odzyskać artefakty.-rozkazał przewracając się na ziemie, a jego ludzie zabrali go do lekaża.

-Przyszłośc tych dzieci może byc ciekawa.- powiedziała kobieta o długich srebrnych włosach z tył upietych w kuc, siegajacy az do kolan, jej oczy były krwisto czerwone, a karnacja wyjatkowo jasno blada, miała na sobie długi czarny skuzany płaszcz, i juz na pierwszy zut oka mozna było stwierdzić że z całą pewnoscią nie była człowiekiem, a widok jej na tle ksieżyca zapierał dech w piersi.- lepiej zabiorę je z pałacu zanim spłoną, podobnie jak artefakty.



Rok 288 Miasto An Kan

-Nareszcie jestem!!!- Zawolał siwowłosy młodzieniec o długich srebrnych włosach i czarnych oczach, mial na sobię czarne spodnie, biała koszulę, oraz czarny płaszcz, a na ramieniu trzymał bagaż, kraiobraz na ktory patrzył przedstawiał błekitne niebo, ogromna pustynię, oraz miasto ktorego domy wykonane były w calosci z kamieni zniesionych tu przez niewolnikow, oraz rózne mniejsze i nieco wieksze stragany z jedzeniem, ozdobami, bronia, i jakimiś bublami które sprzedawcy mieli zamiar wcisnąć jakimś naiwniakom.


http://c.wrzuta.pl/wi787/41986dc700069e86541de289/18815214934ea310c4b5fcd

Offline

 

#2 2015-03-29 23:55:12

 Szermierz_2525

L

status brak
163148
Call me!
Skąd: To pytanie zalatuje pedofilią
Zarejestrowany: 2014-09-25
Posty: 99
Punktów :   
WWW

Re: Historia DY Alternative Sezon 1

Słońce było już wysoko na niebie, gdy młody podróżnik przechadzał się między straganami.
-Co za skwar-powiedział gdyż temperatura była praktycznie nie do wytrzymania jeśli przebywało się na słońcu dość długo w dzień taki jak ten.
-Przepraszam, Przepraszam !!! To moja wina! - powiedział jakiś chłopak w wieku około 17 lat. Miał krótkie blond włosy i wyglądał na dość szczerą osobę.
-Nic nie...
-Nie! Nie mogę tak tego zostawić szlachetny podróżniku! wpadłem na ciebie więc pozwól, że przeproszę!!!-powiedział dumnie bijąc się w pierś po czym zaczął otrzepywać ubranie osoby na którą wpadł- To na mnie pora!-zawołał nagle po czym zniknął tak szybko jak się pojawił.
-Hę?-zdziwił się chłopak, aby po chwili zorientować się, że został obrabowany.



-ARTEFAKCIE PRZEBÓDŹ SIĘ!!!-zawołał blondyn wymachując sztyletem- O SZLACHETNY ARTEFAKCIE WZYWAM TWĄ MOC!!!-zawołał po raz kolejny wykonując pionowe cięcie znad głowy, lecz i to nie podziałało-hmmm... może jest tu jakiś włącznik?-zaczął się zastanawiać przyglądając się pięknemu sztyletowi, który wglądał raczej jak ozdoba niż jak broń, gdy nagle poczuł klepanie po ramieniu, a gdy się obrócił (tutaj scena z chibi ludzikami) usłyszał znajomy głos:
-Ja jestem właścicielem tego sztyletu...
-OCH!!! Szlachetny podróżnik!!!-zawołał młodzieniec z uśmiechem na twarzy, nie wiedząc jak ma się z tego wywinąć, lecz dziękował bogu, że nie było tutaj...
-A ci mili panowie to strażnicy. Bierzcie go panowie-powiedział bezuczuciowym i obojętnym tonem młody podróżnik, a 2  strażnicy chwycili blondyna pod ramiona po czym zaczęli ciągnąć.
-ALE JA TYLKO CHCIAŁEM WYPOLEROWAĆ BROŃ SZLACHETNEGO PODRÓŻNIKA!!!-wrzeszczał ciągnięty blondyn.



-18 urodziny spędzę w więzieniu... zostanę marginesem w 18 urodziny...- mruczał blondyn tonem jakby świat miał się skończyć, a on miałby zostać jego niszczycielem. Znajdował się w celi gdyż jego "ALE JA TYLKO CHCIAŁEM WYPOLEROWAĆ BROŃ SZLACHETNEGO PODRÓŻNIKA!!!" nie zadziałało ani na szlachetnego podróżnika, ani na strażników, a głupkowaty, pełen szczerości uśmiech tylko pogorszył sprawę.
-Wyłaź - powiedział strażnik otwierając drzwi do celi.
-Czy to moja kolej na spacer panie władzo?-spytał tonem jakby siedział tutaj już co najmniej z 10 lat blondyn.
-Zamknij się i wynocha idioto! Nasz pan miał dzień litości bo nabył świetna niewolnicę, więc postanowił uwolnić jednego więźnia. Padło na ciebie.
-WITAJ SŁOŃCE!!!-wrzasnął blondyn biegnąc na wprost tak, że trafił na zamknięte drzwi-ale zanim je powitam otworze drzwi...-powiedział po czym otworzył drzwi, a jego oczy zostały porażone przez promienie tego samego okrutnego słońca, które tak okrutnie dawało się we znaki wczorajszego dnia. dziś także nie było lepiej - Więc czas do pracy... - mruknął tracąc cały zapał, by po chwili go odzyskać - ALE PEWNEGO DNIA ZDOBĘDĘ ARTEFAKT!!! I WTEDY ZOSTANĘ NAJBOGATSZYM, NAJSŁAWNIEJSZYM i NAJBARDZIEJ POŻĄDANYM PRZEZ WSZYSTKIE PIĘKNOŚCI BOHATEREM NA ŚWIECIE!!! - krzyknął Yasutsuna po czym zniknął w tłumie.


http://images70.fotosik.pl/315/a860ee8f8893fd0e.jpg

Offline

 

#3 2015-03-31 14:12:02

Tsukimiya

L

35809496
Zarejestrowany: 2014-10-27
Posty: 95
Punktów :   

Re: Historia DY Alternative Sezon 1

-Dlaczego częściej nie odwiedzasz swojej ukochanej matki? - rozległ się delikatny, kobiecy głos w wielkiej pięknej sali.
-Znajduję się na liniach frontu - odparł bezpośrednio Xia Yu patrząc na piękną czarnowłosą kobietę siedzącą na tronie. Obok niej stała cała grupa doradców, która wyglądała raczej jak zgromadzenie kapłanów, a tuż przy tronie po obu stronach stały kadzidła wydzielające delikatny zapach, który z jakiegoś powodu wyjątkowo go drażnił, choć jak twierdziła Yùyàn, gdyż tak nazywała się kobieta służył on temu, by ukoić nerwy, oraz zadbać o czystość atmosfery.
-I świetnie się spisujesz, więc czemu nie przybędziesz czasem wesprzeć starej matki, która zawsze może pocieszyć strudzonego wojownika w razie problemów, oraz nagrodzić dowódcę, który przyniósł tyle zwycięstw cesarstwu - jej odpowiedź jak zawsze była grzeczna, formalna, a ton głosu łagodny i delikatny. Twarz była niewzruszenie czuła i przedstawiała obraz czułej i kochającej kobiety.
-Nie mam czasu na regularne powroty. Przybyłem jedynie powiadomić cesarzową, iż jeden z mych braci, a za razem jej "synów" poległ na placu boju.
-Cóż za strata...-powiedziała zakrywając usta, a w jej oczach przez chwile pojawił, się smutek, lecz jako iż była kobietą o tak wysokim statusie, nie mogła pozwolić, aby jej makijaż robiony tak długo rozmył się w ciągu chwili.
-I tak jej to nie obeszło - mruknął jakiś dzieciak nieco podobny do Yu stojący w kącie sali, lecz gdy zobaczył, że jej oczy wędrują w jego kierunku natychmiast przyklęknął pochylając głowę, aby ukazać szacunek cesarzowej. Chyba jedynie Xia Yu był na tyle dumny aby nie kłaniać się tej kobiecie, która już po raz 3 objęła tron, a tym razem to on został w ten sposób odsunięty od władzy.
-Jest i mój kolejny syn, którego nie mniej kocham...-powiedziała delikatnym tonem, lecz nim zdążyła rozpocząć rozmowę ze swym kolejnym synem do sali wszedł jakiś mężczyzna o krótkich zielonych włosach oraz żółtych oczach. Miał na sobie masę ozdób ze szczerego złota, a jego ciało było świetnie zbudowane.
-Mój pan Wielki Gilgamesh przysyła po raz ostatni posłańca dając szansę na pokój poprzez małżeństwo z Cesarzową! Przysyła także podarek!-powiedział posłaniec wyciągając średniej wielkości skrzynię, zdobioną złotem, na widok, której oczy Yùyàn przez chwilę zalśniły, gdyż była kobietą kochającą bogactwo, lecz Gilgamesh mógł przysłać tylko jedną rzecz, wiec błysk ten szybko zgasł.
Mężczyzna szybko otworzył skrzynię, chwycił to co się w niej znajdowało, po czym ukazał wszystkim ściętą głowę, jakiegoś młodzieńca o średniej długości czerwonych włosach.
-Mój pan upolował trofeum osobiście - przemówił mężczyzna tak jakby była to kwestia wyuczona na pamięć, gdyż znajdował się w samym środku obozowiska wroga trzymając głowę syna cesarzowej i nazywając go zwierzyną - oraz obiecał, iż jeśli nie zostaniesz jedną z wielu jego kobiet to samo stanie się z resztą twych dzieci, a ty i tak odnajdziesz szczęście jedynie w jego ciele - zakończył przemówienie posłaniec po czym rzucił głowę pod nogi Yùyàn.
-Yu uratuj mnie!!!-wrzasnęła Yùyàn przytulając się do najstarszego w sali syna, który bez chwili zawahania wyciągnął miecz i ściął mężczyznę o zielonych włosach.
-Z DNIEM DZISIEJSZYM WŁADCA GILGAMESH STAJE SIĘ WROGIEM CESARSTWA XIA!!!-wrzasnął unosząc miecz, podczas gdy cesarzowa Xia Yùyàn wciąż była przez niego obejmowana lewą ręką.


http://images69.fotosik.pl/767/efed0813a6dbd353.gif

Offline

 

#4 2015-03-31 17:37:06

 GinOrochimaru

Administrator

Zarejestrowany: 2014-09-11
Posty: 124
Punktów :   

Re: Historia DY Alternative Sezon 1

-Nie mam pieniędzy, artefaktu, sławy, anie kobiet.-powiedział załamany Yasutsuna idąc ulica gdy życie znów mu dokopało, gdy usłyszał odgłos nadjeżdżającego konia i kobiecy głos:
-HALO?! SŁYSZYSZ MNIE?! A MOŻE TERAZ?! Kurcze ten gołąb chyba jest zepsuty.- po czym poczuł jak coś uderza w niego z impetem, a on traci przytomność.

-ŁAAA! Ja żyje!- ucieszył się Ysutsuna dotykając swego ciała by się upewnić że aby na pewno nie jest duchem.- To musiał być tylko sen.- Powiedział waląc się na wielkie łóżko.- Hę...- powiedział robiąc zdziwioną z przerażenia minę gdyż nie wiedział czemu małe łóżko nagle zmieniło się w wielkie łoże jak z jakiegoś drogiego hotelu.
-O obudziłeś się.-Rozległ się kobiecy głos.
-Więc jednak jesteś kobietą.-Powiedział Yasutsuna myśląc iż Bóg do niego przemówił.
-To chyba jasne.-odpowiedział mu głos.
-No większość ma cię za faceta.
-Zdawało mi się że od razu po mnie widać że nie jestem mężczyzna.-odpowiedział głos.- Ale do rzeczy.
-ja nie zasłużyłem jeszcze na śmierć, jestem taki młody, nic jeszcze nie osiągnąłem...-zaczął płakać Yasutsuna, myśląc ze Bóg zaraz powie mu co z nim zrobi.
-dawaj kasę.
-Co?-Spytał zdziwiony Yasustuna
-Dawaj kasę, hajs, mamone, zielone, sałatę, gold, gil, gald. Jak mam to inaczej nazwać?-Spytał głos.
-To ja mogę kupić swoje życie?-spytał Yasutsuna.
-Masz mi oddać za straty matole.-wyjaśnił głos, po czym Yasu oberwał lekko po głowie.
-AU! Nie bije się rannego w głowę.-Zawołał odwracając się, by ujrzeć młodą kobietę o ciemnej karnacji, długich, prostych srebrnych włosach z tył sięgających jej do pasa, a z przodu luźno opadających na jej duży biust, oczy miała złote, jej ubiór składał się z lekkiego czarnego pancerza, a raczej czegoś co miało go imitować, bo raczej wyglądało to na bieliznę, z dodatkowymi naramiennikami, i butami. Lecz tym co najbardziej przykuwało uwagę były śnieżno białe królicze uszy które posiadała kobieta.
-zdaje mi się że i tak za dużo nie stracisz, a teraz oddawaj pieniądze. Musisz zapłacić mi za konia, gołębia, pokój w hotelu, oraz opiekę lekarską.-Powiedziała kobieta wystawiając rękę po należąca się jej sumę.
-dobra gdzie ja mam pieniądze, gdzie ja je mam.-Powiedział Yasutsuna myśląc sobie " Skąd ja jej mam wziąć te pieniądze, za czynsz ledwo płace żeby nie zostać niewolnikiem, a teraz jeszcze to!"
-No wiec?-Spytała kobieta.- Z tego co wiem w tym mieście istnieje prawo że jeśli jesteś niewypłacalny to zostajesz niewolnikiem.-Zauważyła, na co Yasu ze zdenerwowania odruchowo rzucił się do ucieczki przez okno myśląc sobie "Nie mogę zostać niewolnikiem, muszę zostać kimś ważnym, jeśli tylko nie zostanę niewolnikiem wcześniej czy później oddam jej te pieniądze" myślał wyskakując przez okno i widząc jak lewituje.
(tutaj scenka z chibi ludzikami)
-Huh? ja latam?-Zdziwił się, by poczuć że zaczyna się dusić.
-Zgłupiałeś do reszty? Z takiej wysokości się zabijesz.-Odezwała się kobieta która trzymała go za sznur na jego szyj przez okno, a on nieporęcznie wierzgał próbując złapać oddech.-Już cie wciągam.-Powiedziała wciągając go.
-Ale udusić to się mogę co?!!!-Wrzasnął Yasu.
(Tutaj kończy się scenka.)
-Tak źle i tak nie dobrze.-Stwierdziła kobieta.
"Zaraz czy to możliwe że ona nie wie że chciał zwiać? W końcu wygląda tak słodko, może uda mi się ją naciągnąć żeby mi darowała, albo i na coś więcej." Pomyslał Yasu patrząc na kobietę i wyobrażając ich sobie razem gdzie on śmieje się obładowany kosztownościami z koroną na głowie, a ona cała czerwona patrzy na niego z uwielbieniem.
-I nie próbuj więcej uciekać.-Dodała po chwili.
-Szlag.-Powiedział pod nosem Yasu, a jego marzenie legło w guzach.


Następny dzień rano.


-Następny dzień, następna szansa na artefakt.-Powiedział Yasutsuna rozciągając się, i wspominając jak wymknął się z hotelu w środku nocy.
-Oraz na spłacenie długu.-Odezwała się kobieta.
-Co ty tutaj robisz? Nie wyglądasz na tutejszą.-Powiedział Yasu widząc kobietę z wczoraj, z tą różnicą że tym razem całe jej piękne ciało było zasłonięte przez długi czarny płaszcz.
-Póki nie spłacisz mi długu zostaję z tobą.-Powiedziała kobieta.-Kada -Dodała po chwili.
-Hę?
-To moje imię, a twoje?
-Yasutsuna



-hej czy mi się zdaję czy to nie...-zaczął jakiś mężczyzna gdy zobaczył że do baru weszła grupa kobiet podobnych do tej z którą "przyjemność" miał poznać się Yasutsuna.
-Nie zwracaj na nie uwagi, może nas miną.-uciszył go towarzysz kufla.
-5 razy coś mocnego.-Powiedziała jedna z kobiet podchodząc do lady by zamówić dla towarzyszek, gdyż nie chciała czekać aż ktoś odważy się do nich podejść.
-Już się robi.-Powiedział Barman szykując 5 szklanek.
-Wiecie coś?-Spytała jedna.
-Nic a nic.-odparła druga.
-Nawet gołębia nie przysłała.-Stwierdziła trzecia.-Może coś się stało.
-Żartujesz? pewnie siedzi sobie gdzieś teraz i wydaje pieniądze które jej jeszcze zostały a my tutaj harujemy.-zaśmiała się czwarta.
-Alkohol przyszedł-stwierdziła kobieta która poszła po alkohol.
-Tylko tyle?-Stwierdziła zawiedzionym tonem jedna z kobiet widząc ilość alkoholu.
-Nie chce żebyś się upiła.
-Jak będę chciała to i tak się upije.-Zażartowała.


http://c.wrzuta.pl/wi787/41986dc700069e86541de289/18815214934ea310c4b5fcd

Offline

 

#5 2015-04-01 00:29:52

 Szermierz_2525

L

status brak
163148
Call me!
Skąd: To pytanie zalatuje pedofilią
Zarejestrowany: 2014-09-25
Posty: 99
Punktów :   
WWW

Re: Historia DY Alternative Sezon 1

-Mam nadzieję, że moje zamówienie już dotarło - powiedział wysoki mężczyzna o średniej długości jasnych włosach, czarnych oczach, oraz wyjątkowo drogo wyglądających lekkich ubraniach.
-Przecież nie sprawię, że w magiczny sposób się tu zjawi - pomyślał Yasutsuna, lecz odpowiedział z wyjątkowo wielkich uśmiechem i przymilającym się tonem - Oczywiście proszę pana. Wszystko jest jak w zamówieniu.
-Gdzie to jest? -spytał jeden z mężczyzn obok tego który zadał wcześniejsze pytanie. Ten był nieco niższy obok poprzedniego, lecz jego budowa ciała była znacznie potężniejsza. Włosy posiadał krótsze i ciemniejsze, a oczy piwne i głębokie.
-Emmm...
-Odpowiadaj robaku!!!-wrzasnął mężczyzna kopiąc Yasutsunę tak, że ten wylądował na ziemi.
-W powozie, a ten jest gotów do drogi, lecz szlachetni panowie powinni odpocząć, czyż nie?-spytał Yasutsuna na głowie którego znajdowała się noga mężczyzny, który go kopnął.
-Khhh... ten robak nie ma za krzty dumy... nawet kiedy po nim depcze wciąż włazi mi w tyłek-mruknął facet zdejmując nogę, po czym dodał-ale odpoczynek mi się przyda. Jestem zmęczony ciągłym harowaniem. Chodźmy zażyć uciech bracie.
-Dopilnuj wszystkiego, albo zostaniesz niewolnikiem Yasutsuna!-rzucił wyższy, po czym obaj wyszli.
-Wredne śmieci...-powiedział Yasutsuna wychodząc z magazynu i otrzepując się z brudu- Jeśli ta karawana nie przywiezie wszystkiego do południa jestem ugotowany...
-Jeśli będziesz wciąż tak kłamać to nigdy nic nie zmienisz - rzuciła Kada, zeskakując z dachu pobliskiego budynku - i nigdy nie zarobisz na spłatę długu - dodała po chwili.
-Odczep się... teraz mam ważniejsze sprawy... Oddam ci wszystko jak tylko z tego wyjdę...
-Kim ty właściwie chcesz być co? Psem tych dwóch? Niewolnikiem?
-Hehe... jeśli już pytasz...-mówiąc to Yasutsuna uśmiechnął się zamykając oczy, aby po chwili otworzyć je, unieść wysoko prawą rękę wskazując na słońce, oraz uśmiechnąć się szeroko- Chcę zostać wielką Legendą!!! najsławniejszym, najbogatszym i najbardziej pożądanym przez kobiety człowiekiem na świecie!!! Chce zdobyć potęgę taką jak TSUMIBITO!!!-wrzasnął a za jego plecami zdawała się pojawić sylwetka mężczyzny w yukacie ze sztyletem w dłoni, lecz nie było widać twarzy, a za miast niej był napis "TSUMIBITO"- TAK JAK ON CHCĘ POSIADAĆ I UŻYWAĆ 9999 ARTEFAKTÓW!!!
-Oj, oj... To raczej nie możliwe... Nikt nie jest w stanie używać więcej niż jednego. Nawet jeśli byłbyś nie wiem jak potężny i dał radę użyć 2 to po kilku minutach zginiesz i to w najlepszym wypadku-odparła kobieta, lecz Yasutsuna był już pogrążony w swych marzeniach.



-Więc gdzie ten blond włosy idiota?-spytał wyższy z braci widząc, iż Yasutsuny nigdzie nie ma pomimo, iż miał stawić się z towarami punktualnie o 16:30.
-Pewnie ukradł towary i uciekł - odparł jego brat - wezwać straże i złapać go!-wrzasnął w stronę jakiegoś pobitego młodzieńca, który wyglądał na wycieńczonego i głodnego - przybędzie nam nowy niewolnik.
-Heh... Niewolnik, towary z Thar Aka... Co za różnica... Mają podobną cenę, a ten idiota wygląda na zdrowego, więc da radę trochę popracować zanim go wymienimy.
-Osobiście wymienił bym go na jakąś 10 letnią dziewicę już teraz...
-Ty i te twoje zboczenia... Ale niech będzie... Sprawiłeś mi na urodziny te wspaniałą 30 letnią kobietę.




-Musze uciekać... Jeśli mnie złapią zostanę zwykłym towarem...-myślał Yasutsuna biegnąc wąskimi uliczkami, gdyż powozy, które miały przybyć już wczoraj nie zjawiły się i dzisiaj. Zapewne zostały zaatakowane przez jakąś szajkę rabusiów, lub dzikich bestii. Tak to jest gdy skąpi się na ochronę, lecz konsekwencję oczywiście ponosi osoba odbierająca towar-Dlaczego... dlaczego... -myślał Yasutsuna przypominając sobie wszystkie upokorzenia podczas, skręcając po raz kolejny, gdyż straże już wpadły na jego trop - DLACZEGO ŻYCIE ZNOWU KOPIE NIE W TYŁEK!!!-wrzasnął w stronę księżyca, gdy nagle uderzył w coś mięciutkiego.
-Co ty wyprawiasz?-spytała Kada patrząc na niego z góry i odsuwając od siebie ciągnąc za sznur, gdyż znajdował się w jej piersiach.
-Dziś wyruszam po artefakt!-powiedział Yasutsuna zdecydowanym tonem, przecierając oczy- kiedy to zrobię oddam ci pieniądze, więc pomóż mi!
-Ty?-spytała z niedowierzaniem Kada pamiętając zachowanie Yasutsuny, który jedynie płaszczył się przed swymi pracodawcami przez poprzednie kilka dni - prędzej umrzesz niż zdobędziesz artefakt.
-Nawet jeśli to czeka mnie los trupa, lub niewolnika. Żadne z nich nie odda ci pieniędzy, więc pomóż mi!




-Więęc... tutejsi wiedzą, gdzie znajduje się artefakt, ale nikt nigdy nie odważył się spróbować go zdobyć, po tym jak najpotężniejszy strażnik uciekł z płaczem zaraz po wejściu? - spytała Kada patrząc na wejście do ogromnej groty.
-Nom - odparł Yasutsuna - co oznacza, że zawsze można wrócić.
-Przynajmniej w teorii, bo mógł nawet nie wejść do środka - poprawiła go Kada wchodząc do środka.
-Kocham na to patrzeć - mruknął Yasutsuna, którego fetyszem były bunny girl.





Gdy tylko dwójka wkroczyła do pierwszej sali naokoło nich zapaliły się pochodnie, a posąg, który stał obok ogromnych wrót, zaczął się rozpadać, aby na jego miejscu, pozostał wojownik do złudzenia przypominający tego, który jeszcze chwilę temu był kamieniem.
-Witajcie w pierwszej próbie-przemówił wojownik, po czym skierował się w prawą stronę, uderzył ręką, w ścianę, tak, że kamień zaczął kruszyć się ta jak chwilę temu na nim, aby oczom dwójki śmiałków ukazał się niewielki arsenał broni z czego każda była innym rodzajem - Wybierz broń - powiedział.
-Szkoda, że nie ma kanapki...-mruknął Yasutsuna, na co w głowie Kady ukazała się już walka tej dwójki:

-Wybierz broń
-Biorę... KANAPKĘ!!!-wrzasnął Yasutsuna podnosząc świetnie wyglądającą kanapkę na co jego przeciwnik bez zawahania przeciął ją swym mieczem, po czym zdekapitował blondyna.


-To się źle skończy...-pomyślała.
-Nie ma kanapki...-mruknął ponownie Yasutsuna, a gdy Kada już zastanawiała się, czy sama nie ruszyć na strażnika oczy Yasutsuny zalśniły, gdyż ujrzał broń idealną- BIORĘ TO!!!-wrzasnął wręcz teleportując się do ogromnego na 2m, ciężkiego miecza dwuręcznego.
-eee... Jesteś pewien?-spytał strażnik, któremu, aż żal było głupca, który przy swej budowie ciała chwycił tę broń.
-Zaraz... się... prze... ko... nasz... -wydyszał Yasutsuna ciągnąc miecz do przeciwnika, po czym z trudem wykonując wymach znad głowy (a raczej ramienia).
teraz wszystko w chibi ver.
jako, że Yasutsuna nie posiadał nawet 1/100 siły wymaganej do walki tą bronią miecz wylądował tuż kolo jego stopy. Obaj wojownicy stali w milczeniu patrząc na siebie, a za nimi powoli przeleciał kruk.
-To może chcesz zmienić broń?-spytał strażnik wyjątkowo miłym tonem, który w niczym nie przypominał jego zimnego i poważnego tonu którego używał chwilę temu.
-eee... Chyba tak...-odparł Yasutsuna z kamienną miną, po czym zaczął odchodzić aby się wypłakać w kącie.

Tutaj już normalnie.


Blondyn zaczął przeglądać broń w poszukiwaniu jakiejś, która nie sprawi, iż po raz kolejny strażnik się nad nim zlituje, gdy nagle w ręce wpadł mu świetnie wykonany, długi sztylet.
-hmmm... To się chyba nada-powiedział wykonując kilka wymachów, po czym stanął naprzeciw swego wroga lewą rękę chowając za plecami, tak jakby była do nich przywiązana, podczas gdy w prawej trzymał sztylet, który ustawił tuż przy klatce piersiowej, tak jakby się do czegoś przygotowywał, aby po chwili wystawić go w kierunku przeciwnika-Gotowy-powiedział pewnym tonem.
-Zatem podarujmy sobie tę przyjemność i stoczmy uczciwy pojedynek!-odparł strażnik wykonując lekki wymach mieczem, po czym ruszył do przodu.
Jego ruchy były szybkie, i płynne, a miecz wędrował dokładnie tam, gdzie rozkazywał mu szermierz. Pomimo tego, zaledwie kilka delikatnych draśnięć dosięgło blondyna, który poruszał się z gracją, która pasowała by bardziej do szlachcica niż szczura ulicznego, który pozwala po sobie deptać.
-HAHA!!! Zacnym twoja szkoła! Szlachetna i pełna gracji!-rzucił strażnik atakując poziomo, na co Yasutsuna uchylił się w bok robiąc obrót za plecy przeciwnika, tnąc go lekko, gdyż ten skoczył do przody co nie pozwoliło na zadanie głębokiej rany.
-Khh... wyszedłem z wprawy...-warknął Yasutsuna uchylając się przed kolejnym ciosem. Większość ciosów przeciwnika nie była możliwa do skontrowania pomimo niewiarygodnej zwinności i szybkości jak na takiego bezpańskiego kundla, gdyż zasięg sztyletu jest nieporównywalny z zasięgiem miecza. Yasutsuna mógł jedynie dziękować niebiosom, iż przeciwnik nie używa włóczni.-jeśli tak dalej pójdzie wykończy mnie... Musze jakoś przejść do ataku... -pomyślał chłopak uchylając się, przed kolejnym cięciem, aby ujrzeć rękę przeciwnika nadciągającą z lewej, tak, że było to niemożliwe do wyminięcia.-cholera!!!-ciężka ręka uderzyła go prosto w twarz wywracając na ziemie tak, że miecz przeciwnika mógł bez przeszkód przeszyć jego serce.
-Żegnaj!-wrzasnął strażnik pchnąć mieczem, lecz noga Yasutsuny kopnęła strażnika tak, że ten stracił równowagę, i wbił miecz jakieś 2 milimetry od jego głowy.
-Niewiele brakowało- pomyślał Yasutsuna zrywając się z ziemi. Przez chwilę spojrzał na swoją towarzyszkę, lecz nie mógł niz z niej wyczytać. Pomoże mu? A może nie? CHOLERA!!! kolejne cięcie miecza ukazało Yasutsunie, iż jego przeciwnik także zaczyna był już zmęczony tą walka, a jako, iż nosi pancerz, który jest cięższy od jego ubrań, oraz używa miecza, posiadającego większą masę od sztyletu, nawet pomimo większej tężyzny fizycznej szybciej się męczy, gdyż jest w nieustannym ataku, podczas gdy styl walki Yasutsuny nie męczył go tak szybko, gdyż jego uniki były delikatne, zwinne i "szlachetne", wbrew temu co można by było pomyśleć na pierwszy rzut oka na osobę taką jak on - zmęczony? -spytał Yasutsuna, który zaczął przeciągać walkę, gdyż zaczął widzieć w tym szansę, aby w końcu zaatakować pchnąć szybko 2 krotnie. 1 cięcie poszło na krtań. Przeciwnik musiał albo się uchylić, albo je zablokować. Przy jego zmęczeniu nie miał zbytniego wyboru i wybrał 2 opcję, a gdy miecz był już w drodze, okazało się, iż 1 pchnięcie było podpuchą. Ostrze ruszyło prosto w złączenia zbroi, tak aby osłabić przeciwnika jeszcze bardziej.
-Khh...-raniony głęboko przeciwnik upadł na jedno kolano chwytając się za ramię (nie mógł chwycić się dokładnie w miejscu gdzie został zraniony). Walka była już praktycznie przesądzona-Jako strażnik uznaję twe zwycięstwo - powiedział wstając i kierując się w stronę, wrót, aby pchnąć jedno ze skrzydeł tak, że wrota zostały częściowo otwarte- Możecie przejść, lecz pamiętajcie...

Tutaj chibi scena

-hej... hej... czy wy mnie słuchacie?-spytał strażnik, po głowie którego spływała wielka łza.
-Jakoś ci się udało - powiedziała Kada idąc do przodu
-Dostanę nagrodę? Dostanę, dostane? -pytał yasutsuna, który z niewiadomych przyczyn miał psi ogon i merdał nim jak wyjątkowo pobudzony szczeniaczek.


http://images70.fotosik.pl/315/a860ee8f8893fd0e.jpg

Offline

 

#6 2015-04-01 16:26:33

Tsukimiya

L

35809496
Zarejestrowany: 2014-10-27
Posty: 95
Punktów :   

Re: Historia DY Alternative Sezon 1

-To zaczyna się robić nużące...-powiedział Xia Yu patrząc znudzony na pole bitwy, na którym zarówno jego żołnierze jak i żołnierze przeciwnika ginęli od pocisków katapult, oraz potężnych zaklęć, które z całą pewnością nie były wykonywane, przez zaledwie jednego maga- To zaprawdę nudne... - powtórzył wiedząc, iż najczęstszą strategią Gilgamesha jest przetrzewić wojska wroga używając mięsa armatniego, które ma za zadanie po prostu zatrzymać przeciwnika podczas gdy inne oddziały będą ostrzeliwać pole walki zabijając zarówno wrogów jak i swoich.
-CHŁOOOOPCYYYY!!!! JUŻ DO WAS BIEGNĘĘĘĘ!!!-rozległ się okrzyk, a gdy Yu odwrócił głos ujrzał uśmiechniętą Yùyàn biegnącą w jego stronę z koszem bułeczek manju.
-HĘĘĘĘĘĘ!!!-zdziwił się widząc ją na samym środku pola bitwy biegnącą z uśmiechem na twarzy poprzez eksplozje, latające kamienie, oraz wojowników, którzy zabijają się na wzajem.
Bieg pięknej kobiety zdawał się przebiegać jakby w zwolnionym tempie, a pomimo iż cały plac boju był tak brutalny i ponury, na nią padały promienie słońca. Biegła z pięknym uśmiechem, machając ręką w stronę swego syna krzycząc "Mam dla ciebie coś pysznego!!!" gdy nagle spadł na nią wielki kamień wystrzelony przez katapultę wroga, tak, że została z niej tylko mokra plama i kosz bułeczek manju, które miała przed sobą.
-mmm... Zawsze robiłaś dobre bułeczki manju- powiedział Yu z uśmiechem na twarzy biorąc kęs jednej z bułeczek.



-Twoje bułeczki...-mruknął Yu rozmarzonym tonem, gdy nagle usłyszał znajomy głos.
-Co z moimi bułeczkami? - spytała Yùyàn leżąc przytulająca się do Yu.
-Co ty tu robisz? - spytał Xia Yu starając się ukryć swoje zdziwienie tym, że cesarzowa nad ranem znajduje się w jego łóżku.
-Po wczorajszym tak bardzo się bałam, że nie mogłam usnąć - odparła przytulając się lekko - więc postanowiłam przyjść do najsilniejszej osoby jaką znam i na któ...
-Skończ to! - rozkazał Yu który podejrzewał do czego zmierza kobieta.
-Rozumiem... Więc będę zmuszona żyć bez jakiego kol wiek oparcia, gdyż mój najstarszy i najbardziej ukochany syn, nie może poświęcić mi nawet chwili... - powiedziała robiąc mu wyrzuty - A może... - dodała po chwili przysuwając się do jego twarzy i przyciskając biust - za bardzo przypominam ci Báiyīng? - spytała będąc tak blisko jego ust, że zaraz mogli by się pocałować - Nie krępuj się - szepnęła mu na ucho, aby po chwili się odsunąć - Ale czy ona nie jest twoją siostrą? -spytała.
-Khh... - Yu odwrócił wzrok - Báiyīng nie interesuje mnie ani trochę jako kobieta. Możesz być tego pewna, więc...
-Och, więc to mną jesteś zainteresowany, a ona ma być tylko zastępstwem? Wybacz, ale nie mogę zgodzić się, abyś krzywdził tak moją córkę. - powiedziała zasłaniając delikatnie usta tak jak miała to w zwyczaju - w takim związku żadne z was nie było by szczęśliwe.
-Po prostu wyjdź - powiedział zdejmując z siebie kobietę i siadając na łóżku tyłem do niej, aby dać jej czas na założenie ubrań.
-Uwielbiam, kiedy jesteś taki stanowczy - zadrwiła Yùyàn.




-Matko czy to prawda? - spytała Báiyīng wchodząc do komnaty swej matki, gdy ta siedziała sztywno, podczas gdy jej służba zajmowała się ostatecznymi poprawkami makijażu.
-O co chodzi Báiyīng? - spytała Yùyàn dając ręką znak, aby na służba na chwilę się wstrzymała.
-Nie powinnam pytać przy służbie.
-Ależ nie mam nic do ukrycia. Chyba nie sądzisz, że twoja matka zrobiła by coś niestosownego prawda?
-Nie... ja... to znaczy...
-No właśnie. Więc o co chodzi?
-Czy to prawda, że spędziłaś noc z Bratem Yu?
-Och, więc to cię dręczy... Odwiedziłam go w nocy, lecz, tylko aby porozmawiać o sprawach przyszłości tego kraju. Wiem, że pora była dość niestosowna, lecz dziś twój brat wyrusza... Tak rzadko mogę go zobaczyć...
-Wybacz to pytanie matko!
-Ależ nie szkodzi... martwiłaś się tylko o dobro kraju oraz mojego imienia. Jesteś takim dobrym dzieckiem... A co z twoim bratem?
-on... wciąż próbuje...
-Rozumiem... Kiedy się z nim spotkasz przekaż mu, że moje uczucia wcale się nie zmieniły.


http://images69.fotosik.pl/767/efed0813a6dbd353.gif

Offline

 

#7 2015-04-01 22:53:36

 GinOrochimaru

Administrator

Zarejestrowany: 2014-09-11
Posty: 124
Punktów :   

Re: Historia DY Alternative Sezon 1

-Zrób coś!!!-Wrzeszczał yasutsuna biegnąc za Kadą.-Ja pokonałem strażnika teraz twoja klej.
-Właśnine robię.
-Co takiego? To jakaś sprytna strategia co?
-Nie, ja poprostu uciekam szybciej od ciebie.-Wyjasniła Kada.
-Jesteś taka okrutna!!!-Zawołał Yasu odwracając sie by pobiec w rugą stronę, lecz ujzał tam ogromne czerwone oczy, gigantyczne kły, długie ostre pazury, oraz... miekkie futerko. Tak tym co ich goniło były nienaturalnych rozmiarów gigantyczne krwiozercze świnki morskie.- Nie zostawiaj mnie samego!!!-Zawołał Yasutsuna biegnąc jak najszybciej.- Mam pomysł.-Powiedział gdy dobiegł do towarzyszki.
-jaki?
-Osłaniaj mnie, pokonamy je.
-Nie da rady, jedna z nich jest przebrana za pirata, to zło w najczystszej postaci.-Wyjasniła Kada ciagnąc go w bok, by zgubić świnki morskie.

-Musze przyznać że to miejsce żeczywiście jest niebezpieczne.-Przyznała rację kada gdy zdecydowali sie juz dalej ruszyć.
-Nie przejmuj się na pewno niedugo trafimy do skarbca.-Powiedział wesoły yasutsuna.
-Mówiłeś to samo kilka godzin temu.-Zaówazyła Kada, gdy ich oczom ukazały się 2 żędy terakotowych zołniezy(figur), na końcu których znajdowała sie gigantyczna brama.
-I widzisz w końcu jesteśmy.-Powiedział yasutsuna ruszając do przodu, a uszy kady lekko drgneły dwa razy, po czym pociagneła go moco do tył, a tuz przed chłopakiem w ziemie wbił się miecz.
-Niexle dzieciaku.-Odezwał sie właściciel miecza wychodząc spośród figur. Jego wzrost, ubiór, a nawet twarz były identyczne, jak pozostałych zołniezy.- Muszę ci pogratulować że dotarłeś az pod skarbiec, i nawet doprowadziłeś tutaj kobietę, ale tu kończy sie twoje szczęście.
-W twojej próbie moge wybrać kanapkę, prawda? Mogę? Mogę?-Spytał Yasutsuna.
-Nie wiem o co ci chodzi, ale szykuj się.-Powiedział strażnik przyjmując pozycję.
-Po co tu tylu zołniezy, nie są terakotową armią, a on nie wygląda na tchurza, tylko szowienistę.-Pomyslała Kada rozglądjąc się po pomieszczeniu by odkryć sekret.
-Dobra jestem gotowy.-Powiedział yasutsuna przyjmując pozycję.-Co je...-Yasutsuna czując czyjeś udrzenie i widząc świat coraz bardziej zamazanym nie mógł uwierzyć iż ktoś jest tak szyki, gdy usłyszał niewyraźne słowa w które nie mógł uwierzyć.
-Odpocznij sobie, i nie zrób nic głupiego.-był to głos Kady która uderzyła go z nienacka tak mocno iż chłopak stracił przytomnośc.
-Aż tak chcesz umżeć u boku swego kochanka?-Spytał straznik.- Nieruszaj sie a bede cioł szybko kobieto.- rozkazał idąc w jej kierunku.
-Mylisz się kupo gruzu, po prostu jest mi winien trochę pieniędzy, więc bez reki, czy nogi za szybko mi nie zapłaci.-wyjasniła stając pewnie na przeciwko przeciwnika.
-Niech i tak bedzie, uczynie twój zywot krótkim i bolesnym za to iż kazałaś mi się tak ponizyć by walczyć z kobietą.-Powiedział wojownik ruszając do przodu z wielka predkością, pchnąc mieczem wprost w kobietę, lecz ta obruciła się w bok na piecie tak iż jedynie jej płaszcz został rozciety odsłaniając jej piekne ciało osłoniete przez pancerz oraz to co do tychczas tak chowała pod płaszczem, czyli jakąś sporych rozmiarów drewniano stalową skrzynię.
-Jesteś?!!!...-Zawolał ze zdziwienia strażnik, lecz w odpowiedzi kobieta zaserwowała mu uderzenie ramieniem wycelowane w krtań, które zostało unikniete, dzięki szybkiemu zejściu na kolana i krótkiemu ślizgowi.-Nie spodziewałem się że Viera będzie zadawać się z czałowiekiem.-Powiedział straznik machając popisowo mieczem.- Ale skoro jestes Viera, to nawet jesli jesteś kobetą zabicie cię bedzie dla mnie jak najwiekszym honorem.- powiedział ruszając do przodu i tnąc poziomo, kobieta jednak wycofała sie do tył poza zasieg ciecia, lecz straznik nie zamiezał tak łatwo odpuścić i wykonując jedynie jedno ciecie, wykonywał więc cięcie za cieciem, każde coraz trudniejsie do unikniecia.
-Mam cię!-Zawołał strażnik, gdy kobieta nie miała juz za sbą miejsca by zrobić unik.-To koniec!-Zawołał męzczyzna wykonując poziome ciecie by zabić Kadę lecz ta wyskoczyła lekko klepiąc skrzynke z ktorej wystrzeliły żyłki które wbiły się w ścianę i z wielką predkością zaczęły przyciagac kobietę, w powietrzu Kada klepneła jeszcze raz skrzynkę z której wystrzeliły z wielką predkoscią dwa niewielkie bełty w kierunku straznika, tak iż został on przebity.
-Chyba niepotrzebnie sie martwiłam, był niczym wiecej jak zabawką mającą strzec tego miejsca w pojedynkę.-Powiedziała kada podchodząc do ciała straznika, aby upewnic sie że został on pokonany, lecz gdy zaczeła odchodzić dwa posągi zaatakowały ją z dwóch stron, tnąc poziomo.
-Więc jednak jest was tu wiecej?-Powiedziała kada, która w ostatniej chwili zdazyła wydobyc z "skrzynki" ostrze ktorym zablokowała miecze.
-Jest tu tylko jedna osoba, i jedna pozostanie.-Powiedziały równocześnie dwa posągi.
-A wiec na tym polega sztuczka.-Stwierdziła kada przygladjąc się dwóm posągą.-A tyle sie nad tym głowiłam.-Dodała ruszając do przodu robiąc zwinny unik, i tnac ostrzem jeden z posagów tak iż odcieła mu rekę, po czym klepnęła w skrzynkę co spowodowało iż znów wystrzelone zostały zyłki które tym razem wbiły sie w kolymnę i przyciagneły kobietę, powodujac iż unikneła ona smierci zadanej przez drugi posag znajdujący się obok niej.
-Wracaj tu.-Zawolały razem dwa posagi ruszając za kobietą z wielką prędkością, lecz dalej jak na wytrawnego wojownika przstało trzeźwym umysłem, posąg bez reki ruszył przodem osłaniając tego posiadającego wszystkie konczyny, tak by w razie czego tylko jeden "pionek" został zbity, a nie aby dwa były zagrozone.
-Hooo, widze że jestes gotowy poswiecić samego siebie.-Stwierdziła kada klepiąc skrzynkę z której wysuneły sie dwa ostrza a kobieta zablokowała pchniecie jednego z przeciwnikow, by już po chwili znow musieć robic unik, gdyż tym razem jej przeciwnik, nie zamiezał dac sie złapać na taki sam podstep jak poprzednio, a posiadając dwa idealnie zgrane ciała było mu łatwiej utrzymać walka na swoja kożyść nie dając przeciwnikowi zaatakowac.
-Najpierw cię zabiję!-Zawołał jeden z posągów tnąc znad głowy.
-A potem z twoich uszu zrobię sobie trofeum.-Dodał drugi posag atakując z naskoku.
-Bez przesady, żadna kobieta nie lubi mieć az tak namolnych adoratorów.- Powiedziała Kada wyskakując nagle do przodu, i wykonujac kilka szybkich cieć które "uśmierciły" jej "przeciwników"-Ciekawe ilu ich jeszcze bedzie.-Stwierdziła kada wzdychając i rozgladając sie po sali.
-Dlatego nie lubię kobiet.-Odezwał sie jeden posąg.
-Zawsze odwalą coś takiego.-powiedział nastepny.
-Chcesz byc na starcie miły, a one jednak swoje.-zaczęły nażekac posągi.
-Oj,Oj, ja myślałam ze on poprostu uwaza kobiety za gorsze, a on wyraxnie coś do nas ma.- pomyślała Kada słuchając tej całej gadki posągów.-Więc wszyscy na raz?-Stwierdziła Viera widząc gromadę posagów naokoło niej.
-Nadal jest jeden na jednego.-Zasmiały sie wszystkie posągi.
-Jesli wam to nie przeszkadza.-Powiedziała kobieta klepiąc skrzynkę.


-Hę? Miałem dziwny sen, śniło mi sie że spotkałem bunny girl, i wkońcu poszedłem po artefak...-Zaczoł Yasutsuna przecierając oczy gdy odzyskał przytomnosc, lecz gdy ujzał zrujnowaną sale pełną zniszczonych terakotowych zołniezy, i Kadę trzymającą zakrwawioną świnke morską przebraną za chińskiego generała, zrozumiał że to wszystko nie było snem.
-Na szczęście nie był piratem.-Powiedziała gdy pusciła świnkę morską i odwruciła sie do yasu.-A teraz ruszaj się nie chce spotkać się z świnką piratem.-powiedziała popedzając go, i ciagnąc w kierunku skarbca.
-To to!!! Nie jestem pewien że to to!!! Albo to!!!-Wołał podekscytoany Yasutsuna machając wszystkim co wpadnie mu w rece.
-A może to ten sztylet który znajduje sie na podwyższeniu?-Spytała Kada wskazując na przepiekny czarny sztylet.
-Tak, to musi byc na pewno to! Od teraz rozpoczyna się moja podróż by zostać najbogatrzym, i najbardziej porzadany mężczyzną na świecie, niczym Tsumibito!!!-Zawołał Yasutsuna chwytając za sztylet.




-Chej nie pij już tyle. Znowu będą przez ciebie same kłopoty.-powiedziała jedna Viera do drugiej ktora była już mocno zalana.
-I tak musimy czekać, więc co ma robić? Lepsze to niz gdyby wszczynała rozruby.-stwierdziła inna.
-WINA!!!-zawołała ta zalana podnosząc szklanke.
-Och, lepiej z tąd wyjdźmy, nie chce czegoś złapać od tych Viera.- Odezwał sie nagle jakiś mężczyzna który z towarzyszami miał na sobie długie szaty, a każdy z nich w reku miał długie laski, z czego mozna było wywnioskować iz są oni magami, przez jego słowa w całej sali czuc mozna było ogromne napięcie.
-Chę coś powiedział?-Spytała ta zalana Viera.-Co masz od nas złapać nerdzie?
-Pomyślmy skoro nie umiecie uzywać magi, to może zarazicie mnie głupotą, i byciem nieudacznikiem?-Spytał złosliwie.
-Ja nie umiem używać magi? Ja nie umiem?-Spytała zalana Viera podnosząc się i idąc w jego kierunku, a wszyscy poza owym magiem cofneli się.- To ci udowodnie.-Powiedziała.
-O nie zaczyna się.-powiedziała jedna z jej towarzyszek, ledwo to zrobiła zalana Viera zaczeła zbierać mane, matryca zaczeła pojawiać się naokoło jej rąk.(tutaj przechodzimy do ver chibi)...iiiii zaklęcie "eksplodowało jej w dłoniach osmalając Viera, przez co wszyscy magowie razem parskneli śmiechem.
-Dobra rozbawiłaś nas, przyznaję...-zaczął mag ale przerwał gdy zobaczył iz wiera stoi tuż przed nim, wtedy obleciał go zimny strach widząc jej spojżenie, lecz zdzziwił sie jej ręke ktora skierowana jest w jego stronę.-Hę?-spytał ze zdziwienia.
-Posmialiśmy sie, a śmiech to zdrowie.-powiedziała Viera z uśmiechem na twarzy, a gdy mag chciał podać jej reke by uniknać kłopotów, gdyż tak naprawde mocny był tylko w gebie, nagle kobieta przyłożyła mu w twarz tak że wszystko wyleciało tyłem.
-Nie uwazasz że teraz jest zabawniej?-Spytała uśmiechając się Viera, a jej towarzyszki zajęły się pozostałymi magami, którym nikt na sali nawet nie zamierzał pomóc, gdy Viera skończyły(nie zajeło im to dłuzej niz kilka sek), jedna podeszło do lady, i zwróciła się do barmana.
-Kiedy przybędzie tu Viera o imieniu Kada, przekaż jej że same wyruszyłyśmy, bo nie chce nam się już na nią czekać.
-O..Oczywiście, ale może zostawi pani chociaż imię?-spytał barman.
-Ona go nie potrzebuje.-Powiedziała Viera gdy jej towarzyszki podobnie jak i ona wzięły skrzynki podobne do tych jaką miała ze sobą Kada i wyszły z lokalu.


http://c.wrzuta.pl/wi787/41986dc700069e86541de289/18815214934ea310c4b5fcd

Offline

 

#8 2015-04-02 17:19:39

 Szermierz_2525

L

status brak
163148
Call me!
Skąd: To pytanie zalatuje pedofilią
Zarejestrowany: 2014-09-25
Posty: 99
Punktów :   
WWW

Re: Historia DY Alternative Sezon 1

-ZNOWU!!!! - wrzasnął Yasutsuna z gdy tylko spojrzał w lustro i ujrzał swoje odbicie - Co jest z tobą nie tak co? -spytał wściekły patrząc na artefakt, po czym chwycił długą kitę, podniósł do góry, po czym uciął przy użyciu sztyletu, który zdobył zaledwie 3 dni temu - Tsumibito zapewne nie miał takiej użerki... - mruknął Yasutsuna.



-JEST WSPANIAŁY, CUDOWNY, IDEALNY!!!-wrzeszczał Yasutsuna machając czarnym sztyletem na lewo i prawo, gdy tylko go podniósł - więęęc... Jaką masz moc? Dajesz nieśmiertelność? Obsypujesz złotem? Sprawiasz, że wszystkie kobiety mnie kochają? - strzelał Yasutsuna patrząc na sztylet (będąc w chibi ver.) tak jakby ten miał mu odpowiedzieć, lecz oczywistym, było, iż broń mu nie odpowie.
-Spełnię twoje 3 życzenia!!! - przemówił donośny głos starca - Wypowiedz je!!!
-Chcę być BOGATY!!!
-Phi... Weź się do roboty! - odparł starzec
-SKNERA! hmm... Chcę BYĆ POŻĄDANY PRZEZ WSZYSTKIE KOBIETY TEGO ŚWIATA!!!
-Phi... A coś co da się zrobić?
-Tsk... Ten artefakt jest jakiś trefny... - bąknął Yasutsuna po czym wypalił - CHCĘ BYĆ NAJSŁAWNIEJSZĄ OSOBĄ NA ŚWIECIE!!!
-Za dużo zachodu. Twe 3 życzenia zostały wysłuchane! - powiedział głos starca, po czym sala zaczęła lekko drżeć tak jakby sztylet chciał im powiedzieć "wypierdalać z sanktuarium artefaktu"
-A moje... moje życzenia... - zaczął szlochać Yasutsuna będąc w chibi ver. i mając całe załzawione oczy.



-OK!!! Może i jesteś dziwny, ale JESTEŚ artefaktem prawda? - spytał Yasu wychodząc z pokoju - a to oznacza, że wciąż mam szansę. Dziś skieruję się tam, gdzie każdy chłopiec rozpoczyna swą drogę ku staniu się mężczyzną, a mężczyzna ku staniu się bohaterem! - powiedział, po czym ruszył w miasto.




-OCH NIE WSZYSTKIE NA RAZ!!! - wołał Yasutsuna w stronę kobiet, które przytulały się do niego - Wiem, że jestem wszechpotężnym posiadaczem najpotężniejszego na świecie artefaktu, ale przecież starczy mnie dla każdej z was drogie panie hehehehehe!!!- zaczął śmiać się Yasutsuna siedząc w domu uciech.
-Czy to prawda, że jesteś władcą cesarstwa Xia panie Yasutsuna? - spytała jedna z kobiet przyciskając się do niego.
-Jakiego cesarstwa? A TAK!!! Całe należy tylko do mnie!!! Podbiłem je w pojedynkę!!! A teraz którąś z was uczynię moją królową!!! Hej ty! Daj mi najpopularniejszą dziewczynę!!! - zawołał Yasutsuna w stronę eunucha.
-Witam. Nazywam się Yui - rozległ się delikatny, kobiecy głos za Yasutsuną.
-Witaj kochanie!!! - powiedział Yasutsuna obracając się, aby zobaczyć twarz maszkarona, który rzekomo był kobietą, lecz bardziej przypominał wielkiego napakowanego faceta.
-Jaki pan miło...- powiedziała Yui czerwieniąc się, po czym chwyciła Yasutsunę za sznur i pociągnęła.
-NIEEEEEEEEE!!!



-Gua...-chibi ver. Yasutsuny, leżąc na łóżku w porozdzieranych ubraniach, obcałowana wypuściła swą duszę przez usta, gdyż został okrutnie zgwałcony przez monstrum zwane Yui.



-Ale ja potrzebuję!!! - zawołał Yasutsuna za Kadą, która wciąż z nim podróżowała, gdyż nie oddał jej pieniędzy.
-Nie.
-Ale...
-Nie.
-Ale...
-Powiedziałam nie.
-Ale...
-NIE DOSTANIESZ MASZYNY DO OBIERANIA BANANÓW!!! A tak w ogóle to czy ty wczoraj nie wyrzuciłeś całej kiści bananów, twierdząc, że ich nienawidzisz?
-Ale jest w przecenie!!! Kupując 2 Obieraczki za jedną płacisz tylko 89%!!!
Tutaj obie postaci stoją przez chwile w milczeniu w ver. chibi, aby po chwili chibi Yasutsuna powiedział:
-To dostane?




-Właściwie to jak nazywa się ten artefakt? - spytała Kada wiedząc, że bez poznania nazwy artefaktu nie można go użyć.
-Jeszcze go nie nazwałem.
-Żartujesz?-spytała Kada, patrząc poważnie na Yasutsunę, lecz w miarę upływu czasu, gdy 2 chibi ludziki patrzyły na siebie w milczeniu 1 z nich (Yasutsuna) coraz bardziej się pocił, podczas gdy 2 (Kada), był coraz bardziej załamany
-Nie miałem czasu i... - powiedział w końcu Yasutsuna drapiąc się po głowie.
-Artefakt ma już nazwę... - odparła załamana Kada.
-Dlatego nie nadałem mu jej samemu! HAHAHAHAHA!!! - zaczął śmiać się jak idiota Yasutsuna by ukryć swoją niewiedzę - więęęc... Wiesz jak się nazywa? - spytał przysuwając się powoli.
-...
-Wiesz prawda... - powiedział chibi Yasu
-Całkiem możliwe - odparła chibi Kada
-Więc się pochwal - powiedział chibi Yasu próbując ją "paluchać" (dźgnąć palcem)
-Przecież sam wiesz... - odparła Kada ze złośliwym uśmiechem usuwając się przed każdym dźgnięciem.
-Skoro wiesz to się pochwal... - powiedział Yasu chwytając przez przypadek za ucho Kady.
-Mmm... - jęknęła Kada robiąc się czerwona.
-ZGADŁAŚ! NAZYWA SIĘ "Mmm" - rzucił Yasu, aby po chwili zauważyć, że trzymanie ucha Kady w ten sposób najwyraźniej sprawia jej przyjemność, a gdy chciał sprawdzić co z drugim...
-Zboczeniec... - powiedziała Kada gdy Yasu wylądował na ścianie pod wpływem potężnego ciosu.
-Ale...


http://images70.fotosik.pl/315/a860ee8f8893fd0e.jpg

Offline

 

#9 2015-04-02 21:49:35

Tsukimiya

L

35809496
Zarejestrowany: 2014-10-27
Posty: 95
Punktów :   

Re: Historia DY Alternative Sezon 1

-Seth cóż za przyjemność znów cię widzieć - ucieszyła się Yuyan, gdy do sali tronowej wszedł wysoki mężczyzna o długich rozczochranych blond włosach, oraz czerwonych oczach, którymi parzył na świat spod maski zasłaniającej mu górną część twarzy. Miała ona złoto czarną barwę, podczas gdy strój wędrowca skryty był pod długim ciemno brązowym płaszczem. W reku trzymał długą stalową laskę na końcu której znajdował się wąż.
-Wciąż piękna i młoda - odparł Seth w stronę kobiety. Jego głos był spokojny, lecz daleko mu było do delikatności.
-Mógłbyś się czasem umówić na audiencję. Jestem w końcu cesarzową. - powiedziała Yuyan patrząc z góry na mężczyznę, aby po chwili uśmiechnąć sie lekko - lecz dla starych przyjaciół zawsze znajdzie się minutę, lub dwie. Chodźmy do mnie, gdzie powiesz mi w szczegółach o co chodzi - powiedziała podchodząc do mężczyzny i chwytając się pod ramię, po czym oboje ruszyli w stronę jej komnaty.




-Ha...haha...hahaha!!! - Yuyan nie mogla powstrzymać śmiechu, a łzy wręcz płynęły jej z oczu - Mówisz poważnie? - spytała po chwili wycierając łzy.
-Owszem - odparł Seth wciąż stojąc nie wzruszony.
-Nie spodziewałam się, że jesteś zainteresowany tymi sprawami, a ty przynosisz mi coś za co mogłabym obsypać cię złotem, bądź ściąć na miejscu - powiedziała całkiem poważnym tonem patrząc na mapę, na której leżał jakiś przedmiot. Był całkiem zniszczony i wyglądał jakby przeszedł naprawdę wiele ciężkich prób.
-Znalazłem takie 3. Wszystkie znajdowały się na północny wschód od kraju Gilgamesha, zbliżając się coraz bardziej do Cesarstwa Xia, lecz 4 znajdował się tutaj - mówiąc to wskazał na malutki kraj podpisany "Surgeon" znajdujący się na południowy wschód od Cesarstwa Xia, co wykluczało ułożenie przedmiotów w prostej linii.
-Surgeon? A co ta pustynna wieś ma wspólnego z tak wielkimi krajami jak Cesarstwo Xia, bądź Uruk?
-Starałem się znaleźć jakiegoś powiązania, ale niczego nie mogłem znaleźć. Kiedy znajdę więcej informacji dam znać - powiedział Seth ruszając w stronę wyjścia.
-Seth - zatrzymała go Yuyan - uważaj na siebie.
-Nie musisz mi mówić - odparł mężczyzna poprawiając płaszcz i wychodząc.


http://images69.fotosik.pl/767/efed0813a6dbd353.gif

Offline

 

#10 2015-04-03 11:21:36

 GinOrochimaru

Administrator

Zarejestrowany: 2014-09-11
Posty: 124
Punktów :   

Re: Historia DY Alternative Sezon 1

-Czekaj tu na mnie, to nie zajmie długo.-powiedziała Kada stojąc z Yasutsuną przed karczmą, w której jeszcze kilka dni temu czekały na nią jej towarzyszki.
-Skoro i tak mnie tu zaciągnęłaś, to nie mogę wejść z tobą?-oburzył się Yasu mając nadzieję że Viera postawi coś postawi.
-I tak nie zdążył byś nic zamówić, to zajmie maksimum 5 minut.-powiedziała kobieta wchodząc do środka, a Yasu zobaczył jak chwilę potem jakiś facet wylatuje przez drzwi lądując tuż przed nim, a z karczmy zaczęły dochodzić odgłosy rozróby.
-To nie moja sprawa, po prostu nie będę musiał oddawać jej pieniędzy.-powiedział sam do siebie Yasutsuna odwracając się by odejść, lecz przypomniał sobie scenę kiedy obudził się w lochu i ujrzał Kadę i zakrwawioną świnkę, po czym wyobraził sobie tam siepię.- Lepiej wrócę.- powiedział znów sam do siebie z wyjątkowo nieciekawym wyrazem twarzy wracając pod karczmę i zaglądając by ujrzeć jak goście robią rozróbę a Kada rozmawia o czymś z barmanem.- Sama pije, a mi poskąpiła.-powiedział Yasutsuna ciągając rękoma i zębami koszulkę tak że prawie ją rozerwał.
-Dobra skończyłam, nie ma ich.-Powiedziała Kada gdy wyszła z karczmy.- czemu masz taką minę? Zrobiłam ci coś?-Spytała Kada widząc Yasu którego mina wyrażała złość, rozgoryczanie, smutek, i żal jednocześnie.
-Nie nic.-Powiedział, wyglądając teraz jakby miał się zaraz popłakać.
-To dobrze.- powiedziała niczego nieświadoma Kada.
-Jesteś taka okrutna!!!- Zawołał Yasutsuna uciekając ze łzami w oczach tak aby nikt go nie widział.
-Co go ugryzło? jeśli był aż tak głodny, że nie wytrzyma jeszcze 10 minut drogi do restauracji mógł powiedzieć.-zdziwiła się Kada idąc sama zleźć posiłek gdyż Yasutsuna uciekł płakać tak by nikt go nie zobaczył i ominęła go uczta na koszt towarzyszki.


http://c.wrzuta.pl/wi787/41986dc700069e86541de289/18815214934ea310c4b5fcd

Offline

 

#11 2015-04-05 21:15:18

 Szermierz_2525

L

status brak
163148
Call me!
Skąd: To pytanie zalatuje pedofilią
Zarejestrowany: 2014-09-25
Posty: 99
Punktów :   
WWW

Re: Historia DY Alternative Sezon 1

-NAPRAWDĘ?!!! - ucieszyła się piękna, wysoka dziewczyna o krótkich czarnych włosach - zostanę cesarzową cesarstwa Xia?!!!
-Ależ skąd!!!-odparł wstawiony z lekka Yasu - Od tej pory nazywać się będzie KRÓLESTWEM ANE!!! Od twojego imienia!
-A co ze mną, a co ze mną? - zaczęła dopytywać się inna prostytutka. Ta miała ciemną skórę, długie jasne włosy, oraz naprawdę spory biust.
-Ty? Ty będziesz 2 królową!!!
-hę?
-JAKOM POSIADACZ ARTEFAKTU SPRAWIE, ŻE WSZYSTKIE BĘDZIECIE KRÓLOWYMI, HAHAHAHAHA!!! - zaczął śmiać się blondyn ukazując swój sztylet wysoko w górze.
-Więc jaką moc posiada pana artefakt? - spytała kolejna.
-I jak się nazywa?- dodała inna.
-ooo... Mógłbym wam pokazać, ale jego moc jest tak potężna, że zabiłbym wszystkich tutaj zebranych tak jak zrobiłem to z połową armii Xia oraz 1, 2, 3 , 4 i 27 księciem... Taaaak... Jeśli naprawdę nalegacie to może pokaże wam kiedy pogoda będzie bardziej sprzyjać... - zaczął próbować wywinąć się Yasu, lecz gdy zauważył, że dziewczyny nie są tak głupie jak on zawołał - WINO DLA WSZYSTKICH DZIEWCZYN W MOIM POBLIŻU!!! - zatrzymując w ten sposób kobiety, aby móc wciąż się upijać i wygadywać swoje bzdury - DAJ MI NAJPOPULARNIEJSZĄ DZIEWCZYNĘ!!! - zawołał w końcu Yasu gdy był już na skraju wytrzymałości, aby po chwili odwrócić się i zobaczyć znajomą twarz maszkarona - eeee... czy my się znamy? - spytał na co "kobieta" zarumieniła się delikatnie - OJ... Oj... NIE RUMIEŃ SIĘ TAK!!! JA CIE NIE PODRYWAM!!! - pomyślał Yasu chcąc brać nogi za pas, lecz babochłop już wziął go za sznur i powlókł do wyra.



-Guaa... - część duszy yasu znów opuściła ciało, gdy jego chibi ver. leżała w porozdzieranych przez dziwną istotę która go zgwałciła.



-Zawsze jest nadzieja następnym razem... - mruknął Yasu sięgając po sztylet, aby spróbować jakoś poznać,jego nazwę, lecz artefaktu nie było - hę? - po zdziwionej twarzy zaczynał spływać pot, gdyż zaczynał sobie wyobrażać co zrobi z nim Kada gdy dowie się, że stracił tak cenny przedmiot, dzięki któremu mógł zarobić pieniądze na wyprawie, bądź poprzez sprzedaż go.
-Wyruszamy? - spytała Kada wchodząc do pokoju.
-Ja... muszę ci coś powiedzieć - odparł yasu przerażonym tonem odwracając powoli głowę, a w jego oczach widać było "tylko wysłuchaj mnie do końca"
-Słucham
-No bo... tego... Jakby to... - starał się opóźnić nieuniknione Yasu
-Wyduś to nie mamy całego dnia.
-To zabawna historia: ktoś mi dmuchnął sztylet! - walnął Yasu z wielkim uśmiechem na twarzy tak jakby to naprawdę było przezabawne zdarzenie, z którego będą się śśśśśśmiaaaaaać i to już teraz.
-Jaja sobie robisz? - spytała Kada patrząc na niego wzrokiem mordercy po dłuższej chwili, w której 2 chibi ludziki na siebie patrzyły w milczeniu.
-emmm... - Yasu zaczął drapać się w głowę zastanawiając się co ma odpowiedzieć
-I co cie w tym tak rozbawiło? - spytała, a cała podróż zaczynała wytrącać ją z równowagi coraz bardziej.
-Jak przekazujesz złe wiadomości na wesoło to jest lepiej prawda? - spytał yasu, lecz gdy zobaczył minę Kady dodał tylko - prawda? - mniej pewnym tonem.
-Gdzie wczoraj byłeś... - spytała bunny girl
-Polowałem na laski
-W burdelu - powiedziała Kada nie wiadomo, czy chcąc poprawić yasu, czy zdołować go, że wciąż nie ma dziewczyny, czy odnotowując miejsce, w którym był - miałeś go tam jeszcze?
-Pewnie! Pokazywałem mojej no...
-Załóżmy, że miałeś sztylet, bo w to, że masz dziewczynę nigdy nie uwierzę. Gdzie  potem poszedłeś?
-eee... - Yasu zaczął się zastanawiać czy może powiedzieć, że pieniądze, które powinien zbierać, aby oddać dług wydał na spędzenie nocy z jakimś maszkaronem.
-Słucham...
-Spędziłem noc z najpopularniejszą z dziewczyn!
-Dobrze przynajmniej, że pieniądze oszczędzasz...
-Hę?
-Nieważne. Ruszaj się. Liczy się każda sekunda. Zapewne zwinęli ci go w tym burdelu, bo za bardzo się nim chwaliłeś.




-WRACAJ TUTAJ!!! - wrzasnął Yasu goniąc za złodziejem, którym jak się okazało była jedna z prostytutek.
-火焰 (dla nieznających kanji czyt. Huǒyàn, lub Huouyaan) - krzyknęła dziewczyna, a na czarnym sztylecie pojawiła się czerwona matryca, po czym ostrze stanęło w płomieniach - POSMAKUJ TEGO MÓJ CESARZU! - zaśmiała się dziewczyna wylewając jakiś ciemny płyn z niewielkiego bukłaka który miała przy sobie, po czym podpalając go tak ze powstała niewielka ściana ognia.
-Cholera... Ropa... - zaklął Yasu zatrzymując się - ALE WIEDZIAŁEM< ŻE MÓJ ARTEFAKT JEST NAJLEPSZY!!! - wrzasnął, po czym ponownie ruszył w pościg.



-Oddawaj artefakt - wydyszał Yasu wystawiając rękę w kierunku dziewczyny, którą w końcu udało mu się przyprzeć do muru, tak, że nie miała gdzie uciec.
-Heh... To ja mam tutaj artefakt, który zdobył cesarstwo Xia! - krzyknęła dziewczyna ruszając do przodu z płonącym sztyletem.
-Gha... - Blondyn usunął się w ostatniej chwili tak, że sztylet, prawie podpalił mu ubrania - Czyli to ty jesteś najgłupszą z grona? - spytał Yasu wskakując na beczkę, aby zyskać chwilową przewagę i móc się zastanowić.
-Ten artefakt jest jakiś trefny... - warknęła dziewczyna, która nie mogła trafić Yasutsuny - po czym ruszyła do przodu pchnąć z jak największą prędkością na jaką było ją stać.
-Fuuu... - niewiele brakowało a bym go stracił... - odetchnął Yasu przygniatając dziewczynę do ściany, po tym jak uchylił się przed jej ciosem i chwycił ją od tyłu, aby unieruchomić ją przyciskając całe jej ciało do ściany - ale tyłeczek masz cudowny... - powiedział rozmarzony, gdyż jego ręka powędrowała tam gdzie nie powinna, gdyż Kada właśnie stanęła za nim.




-Nie martw się... Już nigdy go nie zgubię... Nigdy... Nigdy przenigdy!!!- mówił Yasu idąc z Kadą, aby zdać sobie sprawę, że nie czuje żadnego obciążenia przy pasie - eee... Czy możemy zawrócić, bo zdaje mi się, że zapomniałem czegoś z miasta...


http://images70.fotosik.pl/315/a860ee8f8893fd0e.jpg

Offline

 

#12 2015-04-08 21:36:12

Tsukimiya

L

35809496
Zarejestrowany: 2014-10-27
Posty: 95
Punktów :   

Re: Historia DY Alternative Sezon 1

-Żeby znaleźć coś takiego w tym miejscu... - mówiła sama do siebie Yuyan bawiąc się przedmiotem, który przyniósł jej Seth, podczas gdy przed nią znajdowała się mapa na której zaznaczone były 4 punkty w których zostały znalezione przedmioty - Ciekawe... Co jeszcze może zostać wydobyte z odmętów czasu... - powiedziała odsuwając się trochę od stołu i zamykając oczy tak jakby próbowała sięgnąć wzrokiem niedostrzegalnego - Ciekawe czy ty to wiedziałeś... - powiedziała nie otwierając oczu, aby po chwili wstać od stołu i wyjść aby wydać rozkazy swej najbliższej świcie.

-Strategia Gilgamesha to prawdziwy wrzód na tyłku... - mruknął Xia Yu gdy kolejny dzień nie przyniósł żadnego postępu w jego kampanii przeciwko Uruk.
-Panie przychodzę z wieścią od 4 oddziału!
-Gadaj! - warknął Xia Yu, który czekał na wieści od 4 oddziału już od 4 godzin, więc był wyjątkowo poirytowany całą sytuacją.
-Oddział 4 znalazł punkt zaopatrzeniowy wroga, lecz ich liczebność jest zdecydowanie zbyt mała, aby mieć jakiekolwiek szanse na zwycięstwo.
-hmmm... - Xia Yu podniósł głowę ze swej chwilę temu znudzonej pozycji - przyjmując, że Gilgamesh wciąż będzie kierował się swoją strategią, możemy pozostawić tutaj zaledwie 1/4 ludzi, którzy mają jedynie robić za przynętę, podczas gdy my zaatakujemy ich od tyłu - powiedział sam do siebie przesuwając "pionki" na mapie - lecz jeśli jest to pułapka... - tutaj przewrócił wszystkie czerwone pionki - skończy się to katastrofą... - Xia Yu popatrzył przez chwilę na mapę, aby już w kilka sekund później wyjść z namiotu mówiąc do jednego ze swych przybocznych - Przekaż żołnierzom, że oddziały od 1 do 10 mają natychmiast przygotować się do drogi.


http://images69.fotosik.pl/767/efed0813a6dbd353.gif

Offline

 

#13 2015-04-12 22:19:43

 GinOrochimaru

Administrator

Zarejestrowany: 2014-09-11
Posty: 124
Punktów :   

Re: Historia DY Alternative Sezon 1

-Hej, czy Maraienkan, nie powinno być świetnie prosperującym miastem?-Spytał Yasu idąc z Kadą przez zniszzone miasto, po którego mieszkańcach już na pierwszy rzut oka widać było iż nie mają grosza przy duszy, oraz większość z nich od dawna nic nie jadła.
-Pewnie coś się stało, ale żeby tak szybko wyniszczyć całe miasto?-zdziwiła się Viera.
-Gdybym tu był to...-Zaczął Yasu, lecz przerwał mu jakiś mężczyzna przepychając go ramieniem, gdy przechodził.- Hej, uważaj! Jestem właścicielem wszechpotężnego artefaktu! Zdobyłem nim całe cesarstwo Xia, a niedługo zdobędę ich więcej!!!-Zaczął się przechwalać.
-Artefaktu mówisz?-Spytał mężczyzna odwracając się do niego, miał on jasną karnację, krótkie czarne kręcone włosy, i oczy tej samej barwy, a na sobie błękitny pancerz.
-Tak a co?-Spytał Yasu już wyobrażając sobie jak mężczyzna pada mu do stup i zaczyna przepraszać "Właściciela wszechpotężnego artefaktu".
-Aresztować go!!!-Wrzasnął mężczyzna, a jego towarzysze otoczyli Yasutsunę przystawiając mu ostrza włóczni do szyj z każdej strony.- Idziesz z nami!-Rozkazał mężczyzna.
-Hej, lepiej to przemyśl, mój artefakt...-zaczął Yasu.
-Jeden podejrzany ruch i na miejscu cię zabijemy.-Powiedział mężczyzna.
-Ja mam znajomości.
-A jakie?-Spytał z ciekawości rucerz.
-yyyy. Viera! tak, Viera, ona stoi tuz obok i zaraz was załatwi.
lecz gdy wszyscy spojrzeli w bok ujrzeli tylko jak wiatr uniósł trochę piasku. Yasu i reszta postali tak jeszcze przez chwilę(Rycerze nie wiedząc co powiedzieć a yasu coraz bardziej spocony).
-Ona... świetnie się maskuje... tak świetnie się maskuję...-zaczął wyjaśniać czemu jej tam nie ma myśląc sobie "jak mogłaś jesteś taka okrutna!!!"


-Nie wierze naprawdę trafiłem do kryminału.-narzekał yasu na swa niedole siedząc w celi, gdy ujrzał przed sobą Kadę.
-Idziemy.-Powiedziała krotko, dy strażnik otworzył drzwi, by Yasu mógł wyjść.

-Mam nadzieję że nauczyło cie to czegoś.
-Że wszyscy chcą mojego artefaktu?
-nie.
-Że jeden to za mało żeby wystraszyć oddział żołnierzy.
-myśl dalej.
-Trzeba mieć lepsze znajomości niż jedna Viera żeby nie trzeba ich udowadniać.
-Myślenie chyba cię boli co?
-Jak robi się gorąco to dajesz nogę?-Stwierdził Yasu nie wiedząc co ma powiedzieć, za co dostał lekko w głowę.- AU, to nie wiem.
-Byłam dowiedzieć się co spowodowało tą sytuację, i to ja cie wyciągnęłam.-zauważyła kobieta.
-A co musiałaś zrobić?-Stwierdził Yasu tonem który wyraźnie wskazywał na to iż zakłada scenki 18+, by po chwili sam zaczął walić głową w budynek koło którego zaczęli przechodzić.
-Co ci jest?
-Jak mogłem do tego dopuścić? jak mogłem na to pozwolić?-Zaczął pytać rozgoryczony yasu.
-W końcu zaczynasz myśleć.-Stwierdziła Kada mając nadzieję że yasu wie o co jej chodziło.
-Jak mogłem pozwolić byś sprzedała mu swoje ciało by mnie wydostać, TO JA MIAŁEM BYĆ PIERWSZYM KTÓRY POŁOŻY NA TOBIE ŁAPY!!!-Zawołał zalany łzami yasutsuna.
-Do niczego takiego nie doszło.
-Wiec czego miałem się nauczyć?-spytał szlochając yasu.- I jak mnie wyciągnęłaś.
-Żebyś nie chwalił się każdemu artefaktem, i przez twoją głupotę musimy pomoc żołnierzom Imperium Artheras rozwiązać ich problem w tym mieście, bo szajka bandytów która się tutaj zagnieździła podobno używa artefaktów. Niepokoi mnie tylko fakt że cześć miasta potępia, a cześć popiera tych renegatów.-Stwierdziła Kada idąc z Yasu.



-Chyba nie masz się o co martwić.-powiedziała kobieta o długich srebrnych włosach z tył upiętych w kuc, sięgający aż do kolan, jej oczy były krwisto czerwone, a karnacja wyjątkowo jasno blada, miała na sobie długi czarny skórzany płaszcz, z całą pewnością była to ta sama kobieta która w roku 278 obserwowała upadek Zamku Shimetsu, i choć pomimo upływu 10 lat nie było u niej widać ani jednej oznaki starzenia się lub jakiej kol wiek zmiany. Słowa jej wypowiedziane były w kierunku młodego mężczyzny o długich srebrnych włosach i czarnych oczach, który miał na sobie czarne spodnie, biała koszulę, oraz czarny płaszcz.


http://c.wrzuta.pl/wi787/41986dc700069e86541de289/18815214934ea310c4b5fcd

Offline

 

#14 2015-04-17 14:44:40

Tsukimiya

L

35809496
Zarejestrowany: 2014-10-27
Posty: 95
Punktów :   

Re: Historia DY Alternative Sezon 1

-Ech... Co za strata czasu... Myślałam, że się zabawie - mruknęła kobieta o długich, prostych, srebrzysto błękitnych włosach sięgających aż za kolana, oraz niebieskich zimnych jak lód oczach. Skórę posiadała jasną i nieskalaną żadnymi bliznami, a jedynie niewielką runą znajdującą się na klatce piersiowej tuż nad sporej wielkości piersiami, które były dość wyeksponowane w jej białym stroju, który przypominał nieco hitlerowski mundur. Przy pasie przyczepiony miała długi, cienki miecz, a na głowie czapkę (także hitlerowską) do której przyczepiony był jakiś order, lub inne odznaczenie. Buty miała długie i podobnie jak reszta stroju białe,.
-Mogłaby pani zmienić te buty pani Irisdino? - spytał jakiś mężczyzna o średniej długości czarnych włosach oraz oczach tej samej barwy. Miał na sobie tradycyjne chińskie szaty, które noszą dworzanie - ludzie obawiają się pani po tym jak przebiła pani krtań jednemu z nich obcasem. Poza tym... Wiem, że nie pochodzi pani z cesarstwa Xia, lecz służąc w nim powinna pani nosić szaty, które pasują do rangi oraz kraju... Przebieranki są nie na miejscu...
-Pangdu wracaj już do cesarstwa, zanim moje znudzenie osiągnie kres wytrzymałości - odparła kobieta nie patrząc na niego i nic sobie nie robiąc z słów o przebierankach.
-Tak jest pani - odparł mężczyzna wychodząc a na jego twarzy malowała się wściekłość, gdyż po raz kolejny "ta kobieta" jak zwykł ją nazywać gdy był pewny, że go nie usłyszy wydała mu rozkaz, który był całkowicie sprzeczny z jego wolą i nic sobie nie robiła z jego rad, a przecież był jej przybocznym, czyli jakby nie było najbliższym podwładnym.



-Po, której stronie powinien opowiedzieć się tak potężny wojownik jak ja... - zastanawiał się Yasu idąc przed siebie i nie zwracając uwagi na to, gdzie skręca, ani kogo mija - przecież w pojedynkę mógłbym pokonać 3 najpotężniejszych generałów Xia, a nawet samego Tsubito!
-Hę?
-Hę?
Dwie osoby odwróciły się do tyłu jedna słysząc "pokonać 3 najpotężniejszych generałów Xia, a nawet samego Tsumibito!", a druga "Hę?"
-Hej mała... Wiesz jestem potężnym wła...-Yasu nie zdążył skończyć, gdy ostry miecz ruszył w jego stronę, zacinając jego policzek - O co ci chodzi ty szajbusko?! -wrzasnął widząc szaleńczy i demoniczny zarazem uśmiech na twarzy Irisdiny.
-Nareszcie coś ekscytującego! - zawołała skacząc do przodu aby dodać po chwili - Mahapadma! - na co znak na jej klatce piersiowej rozbłysł błękitno białym blaskiem.
-Ugh... Czego ty ode mnie chcesz! - wrzasnął Yasu uchylając się cudem przed ciosem, aby przyjąć postawę do walki i krzyknąć - Huouyaan - Na co ostrze sztyletu stanęło w płomieniach.
-Bararaku Saika? - zdziwiła się Irisdina, a uśmiech przez chwilę został zastąpiony zdziwieniem, lecz już po chwili uśmiech wrócił na usta kobiety - To nawet jeszcze lepiej! - ucieszyła się a w jej lewej ręce pojawił się sopel lodu, którym cisnęła w chłopaka, a gdy ten tylko się uchylił kobieta już znajdowała się koło niego gotowa zadać cios mieczem.
-Uaa...-Yasu w ostatniej chwili zablokował miecz swoim sztyletem tak, że został odtrącony kawałek do tyłu. Nie wiadomo czy kobieta była silna, czy jej artefakt dał jej taką moc, a może to Yasu był tak słaby.
Irisdina nieustannie atakowała blondyna tak, że ten był zepchnięty do obrony. Była doświadczona, szybka i silna, a jej artefakt zdawał się nie mieć wad.
-Gh... Choćby jedna chwila...
-Nie jesteś tak silny jak mówiłeś! - krzyknęła kobieta, lecz Yasu zobaczył idealny moment na atak w kierunku lewego ramienia, którym wykonywała swe lodowe ataki.
-Teraz! - pomyślał rszając swym ognistym sztyletem, lecz gdy ten spotkał się z lodową tarczą którą w mgnieniu oka zaczął topić nagle zgasł.
-Z artefaktem czy bez nie jesteś żadnym przeciwnikiem, jeśli nie znasz jego słabości... - powiedziała kobieta gdy odkopnęła Yasutsunę a ten próbował znów "zapalić" ostrze niczym małe dziecko - po prostu giń! - powiedziała rzucając soplem, lecz gdy ten miał sięgnąć przeciwnika rozbił się na drobne kawałeczki - Viera... - powiedziała Irisdina.
-Nie wiem w co się znowu wpakowałeś, ale oddaj mi w końcu pieniądze, a potem pakuj się w kłopoty bo twój dług ciągle rośnie - powiedziała Kada, po czym uchyliła się przed ciosem błękitnookiej, a gdy spróbowała ciąć ją mieczem ten został zablokowany przez lodową tarczę, z której wysunęło się nagle lodowe ostrze. Kada nie pozostała jednak dłużna, gdyż tuż po uniku ze skrzynki wyleciały 2 bełty które jednak chybiły celu.
Irisdina i Kada walczyły zażarcie przez dłuższa chwilę, tak, że ciężko było ocenić, która z nich prowadzi. Artefakt Irisdiny z całą pewnością był naprawdę potężny a kobieta świetnie ukrywała jego słabość.
-TEŻ TO ZNASZ!!! UCZUCIE EKSPLODUJĄCEJ W TOBIE MOCY, KTÓRA WRĘCZ CIĘ ROZRYWA A TY NIE MASZ JAK JEJ UWOLNIĆ!!! - zawołała Irisdina, gdy jedno z 12 ostrzy sięgnęło jej prawej ręki zacinając ją, podczas gdy Irisdina stworzyła naokoło siebie sporo niewielkich sopelków, które poleciały we wszystkie możliwe strony, tak, że ciężko było przewidzieć gdzie trafią, a przy ich rozmiarze praktycznie nie sposób było je dostrzec.
-Ghua...- Yasu oberwał centralnie dwoma, a rany, które zostały zadane były zadziwiającą głębokie jak na takie małe sople, gdyż były one ostro zakończone i leciały z wielką prędkością.
-Nawet nie próbuj! - warknęła Irisdina widząc, że blondyn próbuje dołączyć do walki, choć nie jest najmniejszym wyzwaniem. Może gdyby nauczył się korzystać z artefakty, oraz podszkolił swoje umiejętności, lecz na obecnym poziomie...- Gha...- Nagle kobieta chwyciła się za serce, z trudem łapiąc oddech, i robiąc unik przed ciosem Kady.
-Tu już chyba koniec - powiedziała Kada, która zrozumiała na czym polega słabość artefaktu przeciwniczki: za każdym razem gdy tworzy lód jej krew powoli zamarza, a co za tym idzie serce przestaje pracować. Było to zadziwiające, iż wytrzymała, aż tak długo na takich obrotach.
-Haha... Zapomnij... Nigdy nie zginę na tym polu bitwy, a gdy ta wojna się zakończy ruszę na kolejne, a jeśli go nie będzie sama rozpętam wojnę! - odparła kobieta, a gdy chciała znów ruszyć do walki nagle pojawił się Pangdu.
-Proszę o wybaczenie moja pani, lecz nie pozwolę na kontynuowanie tej walki - powiedział chwytając niezdolną do walki Irisdinę po czym rozbłysło oślepiające światło a gdy Yasu i Kada znów mogli coś widzieć Pangdu oraz Irisdina już przepadli.


http://images69.fotosik.pl/767/efed0813a6dbd353.gif

Offline

 

#15 2015-04-19 20:03:50

 GinOrochimaru

Administrator

Zarejestrowany: 2014-09-11
Posty: 124
Punktów :   

Re: Historia DY Alternative Sezon 1

-Przypomnij mi czemu siedzimy tu już 3 godziny?-Spytał ziewając Yasu gdy siedział z Kadą na ulicy pod murami sporej wielkości posiadłości.
-Czekamy na atak rabusi. Napadają na coraz bogatszych obywateli miasta, więc zgodnie z szacownym dobytkiem ludzi z tego miasta, ten dom będzie ich następnym celem.-Przypomniała Kada.
-Ale skoro czekamy już 3 godzimy od zmroku, widać przestraszyli się i nie mają zamiaru przyjść.-Stwierdził Yasu wyraźnie poirytowany tym iż musi spędzić noc czekając na jakąś bandę rzezimieszków która prawdopodobnie nawet się nie zjawi, lub może zaatakować gdzie indziej, a on nie może się przespać.- NO DALEJ CHODŹCIE TU JUŻ!!! NIE CHCECIE OBROBIĆ TEGO DOMU? TAKI ŁADNY, I BOGATY DOM, AŻ SIĘ PROSI CO?!!! NIE KAŻCIE CZEKAĆ!!!-Zaczął drzeć się Yasu wychodząc na środek ulicy i machając sztyletem, co spowodowało iż ludzie którzy spędzali noc na ulicy, gdyż nie mieli domu patrzeli na niego jak na wariata kręcąc głowami, lub po prostu udawali iż nic nie widzą.
-Chłopcze widzę iż cierpienie spowodowane stanem tego miasta wyryło wyjątkowo głębokie rany na twym sercu, oraz odbiło się na twej psychice. Jeszcze nigdy nie widziałem nikogo w takim stanie.-Powiedział jakiś zakapturzony mężczyzna podchodząc do niego i łapiąc go za rękę.- Weź to, to wszystko co mam, mam nadzieje że niedługo stan twojej psychiki się polepszy.-Powiedział wsadzając coś chłopakowi do reki, po czym zniknął za rogiem. Gdy Yasu spojrzał co podarował mu mężczyzna ujrzał kawałek starego chleba.
-HEJ ALE JA NIE!!!-zawołał młodzieniec idąc za róg, ale mężczyzny już nie zobaczył.
-Chyba ktoś uznał że zwariowałeś psychicznie i się nad tobą zlitował.-zaśmiała się Kada podchodząc do niego i widząc chleb w reku Yasu.-A teraz wracajmy czekać na bandytów.


-Kapitan kazał przekazać żebyście wracali do hotelu, bo bandyci dziś już się nie pokażą.-Powiedział strażnik przybiegając z rozkazami od dowódcy jakieś 3 godziny później.
-Miałem rację, stracona noc.-Powiedział Yasu kierując sie do hotelu i ziewając przy tym.
-Tylko jeden Artheriański pies? Nie doceniają nas, czy może tylko ten odważył się przyjść?-Odezwał się jakiś głos a chwile później strzała trafiła w posłańca zabijając go na miejscu.
-Nigdy się nie uczą, nawet setka takich to dla nas za mało!-zawołał jakiś inny głos który był o wiele młodszy d poprzedniego.
-Koniec gadania bierzemy wszystko co możemy.-Powiedziała jakaś kobieta o średniej długości czarnych włosach z czerwonymi pasemkami z przodu zaczesanymi na jedno oko, a z tył upiętymi w kuc, na twarzy posiadała dużą bliznę przechodzącą pomiędzy jej czarnymi oczyma, usta miała pomalowane na czarno, a odziana była w poszarpane czarne spodnie, białą koszulę z poszarpanymi rękawami, oraz wysokie czerwone buty. Przy jej pasie spoczywała katana która zdecydowanie nie pasowała do kobiety, gdyż w porównaniu do jej przechodzonego i biednego ubioru wyglądała na piękną i drogą broń. Jej towarzysze również odziani byli na podobnym poziomie "ekonomicznym", od razu widać było iz grupa ta wywodzi się ze slamsów, lecz by tak długo stwarzać takie problemy armii musi mieć naprawdę dużą silę.
-Chyba jednak opłacało się czekać.-Stwierdziła Kada podnosząc się.-jak dobrze pójdzie opuścimy miasto jeszcze przed południem co myślisz?-Spytała Yasutsunę podchodząc do niego nie spuszczając oczy z bandytów.
-Zdążymy zrobić to przed świtem. Sam mógłbym się nimi zająć.-Stwierdził chwaląc się Yasu.
-Nie chwal się gówniarzu!-zawołał jakiś dzieciak którego wiek można by oszacować na około 6 lat, po czym rzucił kilkoma nożami w Yasutsune. Miał on krótkie roztrzepane jasnoblond włosy, podkrążone, zielone oczy które wyrażały czyste szaleństwo i chęć mordu, oraz wyjątkowo jasną karnację, jego ubraniem było kilka podartych szmat nałożonych tak by chronić przed zimnem, oraz bandaże, butów nie posiadał.
-Chyba jednak jest ktoś kto postanowił sie nam przeciwstawić Kokoro.-Powiedział wysoki chudy mężczyzna o zabandażowanej twarzy. Miał ciemna karnację, długie brązowe włosy, czerwone przekrwione oczy, oraz masę blizn na każdym kawałku centymetrze ciała który był odsłonięty. A na plecach znajdowały się dwa miecze.
-Nie martwcie się to nie zajmie długo to tylko rozwrzeszczany bachor. Viera moze sprawic problem.-Powiedziała kobieta, ruszajac do przodu a jej towarzysze za nią.
-Biorę las...-zaczął Yasu lecz jeden z mieczy wysokiego bandyty prawie ściął mu głowę.
-Zabawmy się trochę młody.-Zawołał facet wyjmując drugi miecz. Podczas gdy jeden z mieczy Kady zbił się z kataną Kokoro.
-Hej gówniarzu nie zapominaj o mnie!!!-zawołał dzieciak zrzucając nożem gdy yasu zrobił kolejny unik przed cieciem miecza mężczyzny.
-Nie jesteś taki zły!- zaśmiał się mężczyzna robiąc unik przed atakami yasutsuny.-Ale twój styl nie zda się na wiele gdy walczysz przeciw nam!- zawołał gdy jeden z nożny wbił się w lewą rękę Yasutsuny.
-KURWA!!! Celowałem w tyłek!-zawołał dzieciak.


http://c.wrzuta.pl/wi787/41986dc700069e86541de289/18815214934ea310c4b5fcd

Offline

 

Stopka forum

RSS
Powered by PunBB
© Copyright 2002–2008 PunBB
Polityka cookies - Wersja Lo-Fi


Darmowe Forum | Ciekawe Fora | Darmowe Fora
www.megamenbajka.pun.pl www.rollagepolska.pun.pl www.gromsosnowica.pun.pl www.earth2140.pun.pl www.dancedance.pun.pl